- Chciałam Cię zaprosić,
za dwa dni na takie jakby przyjęcie – powiedziała nie pewnie Agnieszka.
- Z jakiej okazji? –
spytałam.
- Dowiesz się jak
przyjdziesz, będziesz? – spytała pełna nadziei.
- Gdzie?
- W kościele Santa Maria
del Pi, o godzinie 12. Będziesz?
- W kościele? Przyjecie?
Porąbało cię? – spytam zdziwiona, co ona planowała, wiem że ma dziwne pomysły,
ale tego bym się nie zdziwiła.
- Tak to taka msza,
ubierz się ładnie, weź Łukasz i kogo tam jeszcze chcesz, mnie obojętnie, a
fajnie jak poznam więcej ciekawych osób.
- Dobrze, wezmę
przyjaciółkę, a Zuzia może iść?
- Jasne, jak tylko
chcesz je wziąć – powiedziała po czym się rozłączyła. Co ona znowu wymyśliła? W
salonie siedziałam jeszcze jakąś godzinę, po czym zrezygnowana poszłam na górę.
Przechodząc koło jej pokoju, stanęłam i nasłuchiwałam, zapukałam. Brak odzewu,
zapukałam znowu, nadal cisza, szarpnęłam lekko za klamkę i weszłam do pokoju.
Nikola spała na łóżku, odwrócona tyłem do drzwi. Podeszłam do niej i nakryłam
kocem, nawet nie drgnęła. Zostawiłam uchylone drzwi i poszłam do siebie.
Opowiedziałam Łukaszowi o telefonie Agi.
- To w cale nie jest
głupi pomysł – powiedział, popatrzyłam na niego krzywo – pójdą z nami i może to
coś da, może znowu się zbliżą do siebie? – Łukasz miał rację, pójcie na te msze
czy cokolwiek to było mogło im pomóc, zaszkodzić to już chyba nie mogło.
Zgodziłam się na jego plan, postanowiłam ze jutro im wszystko powiem.
Na drugi dzień wstałam
wcześnie, nie mogąc spać. Przebrałam i umyłam Zuzie, która obudziła się równo
ze mną i poszłyśmy razem na śniadanie. Siedząc bezczynnie narobiłam wszystkim
śniadanie, tak jak lubią. Około 10 wstał Łukasz, zaraz za nim Nikola i Patryk,
wszyscy zeszli do kuchni zwabieni aromatem świeżej kawy. W ciszy zjedli
śniadanie, postanowiłam przerwać tę grobową cisze.
- Jutro na 12 wychodzimy
– zaczęłam, Nikola i Patryk popatrzyli na mnie dziwnie – tak, wszyscy, idziemy
do kościoła, dostałam zaproszenie od przyjaciółki z drużyny. Bez gadania, macie
się ładnie ubrać – byłam stanowcza, a raczej taką grałam. Po obiedzie pojechałyśmy
z Nikolą na zakupy, nie pomyślałam żeby brać ze sobą cos odświętnego, kto by
przypuszczał? Wybrałam jedwabną sukienkę, w kolorze brzoskwiń z śmietaną, była
piękna, do tego czarne skórzane wysokie szpilki, takie jak lubiłam. Nikola
kupiła sobie oliwkową krótką sukienkę i białe szpilki, niższe niż moje, ni
lubiła wysokich. Gdy wróciłyśmy do domu,
kolacja na nas czekała. Po kolacji szybko poszłam się umyć i poszłam spać.
Obudziłam się o 7,
wstałam i zaczęłam się szykować, zbudziłam Łukasza, on jak zwykle szybko się
umył i założył garnitur, świetnie w nim wyglądał. Po 11 wyszliśmy z domu, i
pojechaliśmy pod kościół. Wiele ludzi już było zgromadzonych, w tym jak się
okazało kilku siatkarzy. Podeszliśmy do nich.
- Wy tez tu? – spytał
Łukasz witając się z nimi.
- Bardzo śmieszne, jak
może nas nie być? – zapytał Igła robiąc dziwną minę – musimy tu być, przecież
nie wiemy kto będzie drużbą.
- Drużbą? – zapytałam
zdziwiona.
- To wy nie wiece po co
tu jesteście? – zapytał Igła coraz bardziej się śmiejąc.
- Ślub? – zapytaliśmy
równocześnie z Łukaszem – Kto?
- Boże – Igła zrobił
face palma, reszta siatkarzy zaczęła się śmiać – Agnieszka z Łukaszem, nasza
Agusia z Kadziem. Dotarło?
- Chyba jeszcze nie –
powiedziałam zdziwiona. Gdy trochę do nas dotarło całe wydarzenie,
przedstawiliśmy siatkarzom Nikole, Patryka i Kacpra. Przywitaliśmy się także z
dziewczynami z drużyny, które zdołały tu dotrzeć. Okazało się ze tylko my o
niczym nie wiedzieliśmy. Punktualnie o 12 zaczęła się cała ceremonia. W takt
muzyki weszła Agnieszka w przepięknej sukni, która idealnie podkreślała jej
kobiecie kształty. Miała pięknego warkocza, plecionego z boku głowy, jej brązowe
loki spływały po plecach. Delikatny makijaż podkreślał naturalne piękno, ta
dziewczyna nie potrzebowała makijażu by być piękna. Czekoladowe oczy błyszczały
spod gęstych i długich rzęs, a delikatny błękit na oczach podkreślał jej
jedwabistą skórę. Gdy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Zrobiłam to samo. Prowadził ją wysoki, zielonooki brunet, jedyne co ich łączyło
to to, że oboje mieli jasną i delikatna cerę, ale na marginesie był bardzo
przystojny. Podał rękę Agi Łukaszowi i odszedł na bok. Okazało się że miałam
być jej drużbą, a Łukasz Kadzia. Cała ceremonia przebiegła szybko, gdy padły
słowa – ‘Ogłaszam was mężem i żona’ wszyscy wstali i zaczęli bić brawo, młodzi
małżonkowie nawet nie czekali na pozwolenie tylko od razu się pocałowali.
Stojąc i klaskając przypomniał mi się mój własny ślub, może nie był tak
wystawny jak ten, ale mnie w zupełności wystarczał. Po wyjściu z kościoła Aga
podbiegła do mnie.
- Boże jak się cieszę ze
przyszłaś – powiedziała ściskając mnie mocno, miała krzepę to trzeba jej
przyznać.
- Gdybym wiedziała to
bym się zastanowiła – popatrzyła na mnie – jasne ze bym przyszła. Przecież to
ty mnie zaprosiłaś. Ale czemu wcześniej nie powiedziałaś mi że się
zaręczyliście.
- Nie chciałam wzbudzać
sensacji, a po za tym, chyba ważniejszy jest ślub? – powiedziała oglądając
obrączkę – pamiętasz jak świętowaliśmy? – kiwnęłam głową – Byłaś już mocno
zmęczona z reszta ja tez, gdy wróciliśmy do swoich pokoi Łukasz zaciągnął mnie
do swojego i mi się oświadczył, powiedział że miał zrobić to wcześniej ale się
bał ze odmówię, na początku myślałam że jest pijany, ale powiedział to wszystko
bez zająknięcia i miał przy sobie pierścionek – pokazała mi pierścionek
zaręczynowy na prawej ręce.
- Co za romantyczne –
powiedziałam z przekąsem – czemu nosisz obrączkę na lewej ręce nie na prawej?
- Na lewej jest
prawidłowo, to od serca – uśmiechnęła się. Gawędziliśmy jeszcze przez jakiś
czas, potem przyszedł czas na udanie się na wesele. Wszystko odbyło się w pobliskiej
restauracji, była ekskluzywna i wystawna. Było przeróżne jedzenie, i było tego
dużo, jednak jak się okazało było i tak za mało, siatkarze i siatkarki jedli za
trzech, równocześnie spalając wszystko w tańcu. Siedziałam koło Agnieszki, mimo
że co chwila wyrywał nas ktoś do tańca, to cały czas rozmawiałyśmy. Gdy
opowiedziałam jej że Nikoli i Patrykowi się nie układa, popatrzyła na mnie i
powiedziała:
- Być może tak było.
- Nie tak było tylko tak
jest – zaprzeczyłam.
- Pati popatrz się na
nich i powiedz że się mylę – popatrzyłam w te samą stronę co ona. Miała rację, Nikola i Patryk tańczyli razem
mocno się przytulając i rozmawiając. Gdy ich takich ujrzałam ulżyło mi, nie
musiałam się już o nich martwić, było dobrze.
- Masz rację –
powiedziałam do Agi, ona za to się uśmiechnęła. Gdy Nikola usiadła podeszłam do
niej, nie musiałam nic mówić, rozumiałyśmy się bez słów.
- To była tylko chwilowy
zgrzyt, wszystko już w porządku – uśmiechnęłam się do niej.
- Wyjaśniliście sobie
wszystko?
- Tak – powiedział
Patryk stając za mną – zrozumiałam że się pomyliłem, zgubiłem drogę, a ona jak
zwykle mnie na nią naprowadziła. Jest moim światłem – powiedział po czym ucałował
ją. Odeszłam uśmiechnięta i poszukałam Łukasza. On także zauważył że się
pogodzili. Resztę wieczoru tańczyłam z Łukaszem, długo rozmawialiśmy, o
wszystkim. Gdy dzieci zaczynały zasypiać zebraliśmy się i pojechali do domu.
Obiecałam Adze ze zadzwonię. Do domu wróciliśmy po 12, szybko przebrałam Zuzię
i sama poszłam pod prysznic, Łuki w ten czas zdążył już zasnąć, weszłam do
łóżka i nim się zorientowałam zasnęłam kamiennym snem.
Wstała na obiad, który
robiła Nikola razem z Patrykiem, oboje dobrze gotowali i dobrze im to
wychodziło. Mimochodem dzień naszego wyjazdu zbliżaj się nie ubłaganie, nie
chciałam z jednej strony jechać, chciałam mieszkać blisko Nikoli, mojej
prawdziwej przyjaciółki, ale ani ona ani ja nie porzucimy sportów które
kochamy, jej drugą miłością jest piłka, moją siatkówka, pochodzimy z różnych
światów, ale jednak bardzo bliskich. Dwa tygodnie to za mało by nacieszyć się
jej towarzystwem, bałam się o nią, a jednak wiedziałam ze da sobie radę.
Przypomniały mi się kiedyś jej słowa, jeszcze z czasów dzieciństwa: ‘Bardziej
od pieniędzy potrzebujesz miłości, miłość to siła nabywcza szczęścia. Nie maż o
sławie, ona przyjdzie i będzie, a miłość może w każdej chwili odejść.’
Zgadzam się z jej
słowami, miłość trzeba codziennie pielęgnować, inaczej można ją szybko
zaniedbać. Choć bardzo chciałabym ją jeszcze zobaczyć, to miałam dziwne
przeczucie że już jej nie zobaczę, a przynajmniej nie prędko.
Nadszedł dzień naszego
wyjazdu, obie z Nikolą płakałyśmy cały dzień, o 16 mięliśmy samolot. Na lotnisku
byłyśmy po 14, dzięki temu miałyśmy jeszcze czas na rozmowę. Obiecałam jej ze
zadzwonię, i że będę śledzić wyniki jej i Patryka, obiecała mi to samo. Gdy
przyszedł czas na pożegnanie nie mogłyśmy się od siebie oderwać, Łukasz musiał
robić to na siłę. Stojąc w kolejce na odprawę przypomniały mi się jej słowa:
‘Nie potrzeba ci pieniędzy, tylko miłości. Miłość prowadzi do szczęścia. Nie
szukaj sławy, ona przyjdzie, za to miłość trzeba pielęgnować, bo szybko może
odejść’. Zgadzam się z jej słowami, miłość jest ulotna i nie trwała, za to
sława będzie długo i nie trzeba szczególnie się o nią troszczyć. Popatrzyłam na
nią, wciąż tam stała i mi machała, płacząc. Było moją siostrą, której nigdy nie
miałam. To nie więzy krwi czynią cię z kimś rodziną, tylko jego czyny, albo
zasłuży, albo nie. Ona zasłużyła na to, zawsze przy mnie była, od dziecka,
podawała mi rękę gdy przewracałam się, gdy doznawałam kontuzji i nie mogłam
grać, stała obok mnie czekając aż przejdzie mi złość, spełniała moje prośby,
nigdy się nie skarżyła, nigdy. Patrząc w jej oczy widziałam lata naszej
znajomości, nasze wszystkie kłótnie, wzloty i upadki, wiele razy potykałyśmy
się w życiu, ale zawsze podnosiłyśmy się, otrzepywały i szły dalej z jeszcze
większą determinacją. Łukasz musiał ciągnąć mnie za sobą, inaczej pobiegła bym
znowu do niej. Zamykające się drzwi po odprawie, zamknęły część naszej wspólnej
historii, była ona długa. Były w niej momenty tragiczne, ale i śmieszne,
zawstydzające, ale także które przepełniały nas dumą. Gdyby wszystko to spisać,
wyszła by z tego bardzo gruba książka, ciekawa i wciągająca.
W samolocie długo
myślałam nad naszą opowieścią, ‘Pati i Nikola – dwie dziewczyny, które podbiły
świat’. Tak mogła by nazywać się nasz książka i pewnie by tak było. Zmęczona i
smutna zasnęłam. Obudziło mnie dopiero lądowanie. Wychodząc na główną płytę
lotniska odetchnęłam Polskim powietrzem, było inne, ale jednak moje.
- Brakuje mi jej –
powiedział do Łukasza, oddychając głęboko.
- Pewnego dnia znowu się
spotkacie – powiedział pąkując bagaże do auta.
- Not yet, not yet…
Pewien rozdział się
skończył, by nowy mógł się napisać. Czas na nowe przygody i wazwania…
Perspektywa Agnieszki:
- Czemu ją okłamałaś –
zapytał Łukasz leżąc obok mnie.
- Nie wiem, bałam się
jej powiedzieć prawdę – popatrzyłam na niego – czy musimy teraz o tym
rozmawiać?
- Nie, ale jestem
ciekaw.
- Bałam się jej
przyznać, nie wiem ile mi zostało, miesiąc, rok, 10 lat, może nawet jeden
dzień. Chcę spędzić tę noc jakby to była moja ostatnia, jakby nie było jutra –
popatrzyłam mu głęboko w oczy. Uśmiechnął się i mnie pocałował. Pocałunek był
namiętny i gwałtowny, dzięki niemu oderwałam się od bolesnej prawdy. Nie
zastanawiałam się już co będzie, wiedziałam co jest. Łukasz był ze mną i przy
nim jestem bezpieczna, szczęśliwa i nareszcie jestem jego żoną, marzyłam o tym
długo, od momentu gdy się dowiedziałam. To był ten facet, ten z których
chciałam spędzić resztę swojego życia. I tak będzie.
W KOŃCU ZNALAZŁAM
SWOJEGO KSIĘCIA Z BAJKI!
______________________________________________________________