“Now I know
what they mean
when they say
I hard can lose control
whenever you come close
i feel no pain”
what they mean
when they say
I hard can lose control
whenever you come close
i feel no pain”
-Ciężko mi jest bez Ciebie.
Nie było Cię tylko jeden dzień, a ja mało co, a umarłbym z tęsknoty do Ciebie.-
po tych słowach nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, a Łukasz już wpił się w moje
wargi. Właśnie tego mi brakowało. Jego czułości.
-Wrócisz ze mną, prawda?- nic
nie powiedziałam. Rozgrywający wziął moją torbę i zaczął pakować rzeczy, które
tu ze sobą przywiozłam.
-Łukasz, nie mogę z Tobą
wrócić.
-Jak to?
-Kocham Cię, ale jak Ty to
sobie wyobrażasz? Przecież ja nigdy nie zaakceptuję Olki.
-To jest jedyny powód, dla
którego mógłbym Cię stracić? Wszystko przemyślałem, rozmawiałem z Olką i
kazałem jej się nie wtrącać w nasze życie. Po resztą ona wyjeżdża za granice. Będziemy
mieć już spokój. Dla mnie to też nie jest wcale łatwe. Nasze szczęście zawisło
na włosku.- nie potrafiłam na nic odpowiedzieć. Łzy same zaczęły lecieć z oczy,
tylko dlaczego? To wszystko było tak blisko, a jednak tak daleko. Zapłakana
usiadłam na łóżku. Po chwili koło mnie był już Łukasz.
-Ej nie płacz.- zaczął przecierając
mi łzy z policzków.- Tyle razem przeszliśmy, nie możemy się teraz poddawać. Przebrniemy
przez to razem. Już za kilka miesięcy urodzi się nasze pierwsze dziecko. Kolejny
raz Cię proszę wróć do domu. Już teraz będzie wszystko dobrze.- potrzebowałam
tego. Potrzebowałam wsparcia ze strony Łukasza, to było teraz niezbędne w moim
życiu, naszym życiu.
-Masz racje, nie mogę się
dłużej zamartwiać. Po woli wszystko wraca do normy. Nie długo urodzę, będę
mogła dalej trenować, ale ciągle mnie jedno gnębi.- powiedziałam.
-Co takiego?
-Przecież ty musisz wrócić do
Rosji. Co wtedy będzie z nami? Ja nie zostawię klubu.
-Mam tego świadomość, ja już
będziemy w domu to Ci coś powiem, ale jak na razie to jest tajemnica. No to co
wracamy?- spytał ponownie.
-Wracamy.- uśmiechnęłam się i
namiętnie pocałowałam mojego narzeczonego.
-Paweł! Wracam z Łukaszem, do
domu.- wesoło oznajmiłam schodząc ze schodów.
-I znowu mnie zostawiasz
samego?- zaśmiał się.
-Tak czasami w życiu bywa.-
po tych słowach mocno przytuliłam się do mojego braciszka. Po kilku minutach
byliśmy już w domu. Wracaliśmy moim samochodem, gdyż Łuki zdecydował się
przyjść na piechotę. Gdy tylko weszłam do mieszkania, poszłam do sypialni żeby
rozpakować swoją torbę. Wchodząc do tamtego pomieszczenia przewróciłam się
przez walizkę, która stała zaraz przy wejściu, ale ja jej akurat wtedy nie
zauważyłam.
-Łukasz co to za walizka?- krzyknęłam
z góry.
-Moja.
-Co ona robi, zaraz przy
wejściu do sypialni?- spytałam.
-Zaraz się wszystkiego
dowiesz.- po kilku minutach Łuki zjawił się już na górze.
-No więc tak, spakuj swoje
najpotrzebniejsze rzeczy.
-Po co? Wyjeżdżamy gdzieś?
-Tak, lecimy do Rosji.
__________________________________________________________________
No to miejmy nadzieję, że Wam się rozdział spodobał. Może dzisiaj wyszedł mi krótki, ale próbuje się starać. Zostawiajcie po sobie jakieś znaki, że tu byliście i że czytaliście. Mam nadzieje, że mam dla kogo pisać. :)