-Mieliśmy iść dzisiaj do kina.-zagadał Łukasz.
-A tak to co idziemy i tak jutro będę się dopiero
rozpakowywać.
-No to idziemy, tylko na jaki film?
-Bardzo chciałam obejrzeć „Nad życie”.
-Dobrze.- Cieszę się, że zgodziłaś się ze mną zamieszkać.
Lekko pocałowałam Łukiego i poszłam się przebrać z jego
staju, w którym nadal byłam.
-Gotowa?
-Prawie, jeszcze tylko włosy zwiąże.
-Szybciej spóźnimy się.-popędzał mnie Żygadło.
-No idę, idę. Możemy już jechać.
Seans miał rozpocząć się o 19.05 zdążyliśmy w samą porę.
Film trwał około dwóch godzin, był niesamowity.
-Co jutro robimy?- spytał Ziomek gdy wyszliśmy z Sali
filmowej.
-Wiem, że mam się spotkać z Nikolą po treningu no a potem
się będę rozpakowywać, a Ty nie wiem co masz w planach.
-Właściwie nic, chyba pójdę do Andrei spytam się czy coś
załatwił z tym miejscem dla Ciebie w kadrze, Ty naprawdę masz talent do
siatkówki.
-Tak samo jak Ty.
Łukasz uśmiechnął się, po kilku minutach byliśmy już w domu.
-Chyba rozpakuje jeszcze dzisiaj ubrania.-mruknęłam do
Łukasza.
-Daj już sobie z tym
dzisiaj spokój jutro też jest dzień.
-No tak ale.
-Żadnego ale!
-No dobra wygrałeś.-po wypowiedzeniu tych słów Żygadło
zaciągnął mnie do sypialni.
-Misiu.-zaczęłam.
-Słucham?
-Telefon Ci dzwoni.
-Tak?
-…
-Nie możemy juto, teraz
jestem zajęty.
-…
-No dobra przyjedź.
-Coś się stało?
-Nie. Tylko Igła zaraz przyjedzie.
-Po co?
-Nie wiem, mówił tylko, że to ważne.
Po kilku minutach do domu wpadł Ignaczak z bandą
wielkoludów. Wyszłam z sypialni zakładając bluzkę.
-Ziomek czemu nic nie mówiłeś, że z dziewczyną jesteś byśmy
nie przychodzili.
-Ale przyszliście.-odpowiedziałam.
-No dobra, to zaczynamy imprezę.-rzucił szybko Winiar po
czym poszedł zapodać jakieś szybkie kawałki.
-Zatańczymy?- podszedł do mnie Wlazły.
-Oczywiście.- zgodziłam się po czym wpadłam w rytm muzyki.
Tańczyłam przez całą noc, z każdym po kolei nawet z Gumą.
Zasnęłam dopiero po 5.00 nad ranem a zaraz o 8.00 się
obudziłam, weszła do kuchni nie byłam tam sama.
-Ale mnie boli głowa, a Ty czemu już nie śpisz?- zapytałam
po cichu Łukasza.
-Było tyle nie pić, nie mogę spać.
-Będziesz coś jadł?
-Nie mam ochoty.
-Dobra to ja się zbieram.
-Gdzie się wybierasz?
-No na trening.
-W takim stanie?
-Przecież czuję się dobrze, tylko trochę mnie boli głowa.
-No właśnie zostań w domu.
-Może i masz racje.- Uśmiechnęłam się i pocałowałam Łukasza,
wtedy do kuchni wszedł jeden z wielkoludów.
-Co tam gołąbeczki?- zapytał rozbawiony Zibi.
-Co Cię tak śmieszy?- zapytałam Zbyszka.
-Nic, po prostu ładnie razem wyglądacie.- odrzekł.-A co Wy
tak wcześnie staliście?
-Bo tak nam się podobało. –odpowiedział Łuki.
-No już dobra, zostawiam Was samych, dopóki Igła śpi.
-W końcu mamy trochę czasu dla siebie.
-Często przychodzili tak do Ciebie całą bandą?- grzecznie
spytałam.
-Po rozwodzie zaczęli mnie „odwiedzać” prawie codziennie,
ale wcześniej mi to nie przeszkadzało bo byłem sam , a teraz mam Ciebie.
-A właśnie.. dlaczego rozstałeś się z Agnieszką?
-Nie chce teraz o tym rozmawiać, jeszcze przyjdzie na to
czas.
Widziałam smutek w oczach Łukasza gdy zaczęłam mówić o
Agnieszce musiał bardzo przeżywać to rozstanie.
-Witajcie, jak się spało?- krzyknął Igła wchodząc do kuchni.
-Krzysiek możesz ciszej?- grzecznie poprosiłam.-Głowa mi
pęka.
-Jasne.- O czym sobie gruchaliście?
-O czymś…-odpowiedziałam
-Dobra, idę stąd
Ziomek pogadamy jak wszyscy pójdą.
Łuki przytaknął, ja poszłam pod prysznic, a potem do
garderoby gdzie przebierał się Żygadło.
-Mogę wejść.-grzecznie spytałam rozgrywającego.
-Pewnie.
Zaczęłam się ubierać.
-Wiesz jak dla mnie to możesz tak zostać.
-No nie wiem.
Ubrałam się w czarną krótką spódniczkę i zieloną bluzkę na
szyje do tego czarne sandałki. Wybiła godzina 13.30 za pół godziny miałam
spotkanie z Nikolą w domu był tylko Igła
i Łuki poszłam do łazienki zrobić makijaż usłyszałam rozmowę Krzyśka i Łukasza.
-Słuchaj Ziomek wiem że Ci jest trudno po rozstaniu z
Agnieszką….-zaczął nie pewnie Ignaczak.
-Stary nie ma o czym mówić, mam Patrycje jestem z nią
szczęśliwy a ona ze mną.
- Widzę, że się Wam układa.
-Pewnie Patrycja to wspaniała dziewczyny.
-Widziałem jak weszliśmy wczoraj do Ciebie, mieszkacie
razem?
-Tak.
-Gratulacje.
Chłopaki dalej rozmawiali, ale ja już miałam wychodzić.
-Dobra to ja jadę.-wtrąciłam się w ich rozmowę.
-O której wrócisz?- spytał Łukasz.
-Nie wiem wieczorem.
Po tych słowach pojechałam do kawiarni w której się miałam spotkać
z Nikolą.
-Cześć, Pati. Jak dawno się widziałyśmy.-krzyknęła Niki gdy
tylko weszłam do budynku.
-Cześć. No to opowiadaj co się wydarzyło przez te parę
dni.-mruknęłam do Nikoli uśmiechnięta.
-Poznałam fajnego chłopaka na treningu reprezentacji.
-Znam go?
-Nie, dopiero się przeprowadził do Bełchatowa, nazywa się
Patryk Lewandowski.-Zaprosił mnie na randkę na jutro.
-A jak było na treningu?
-Idzie mi coraz lepiej, trener reprezentacji każe mi poszukać
lepszego klubu, ale w Bełchatowie nie ma innego, a ja nie chce stąd wyjeżdżać,
nie wiem co mam robić.
-Idź za głosem serca nie chcesz wyjeżdżać to zostań.
-Pomyślę jeszcze nad tym, a co u Ciebie? Jaki ładny
łańcuszek od kogo to od Kamila?
-Nie, z Kamilem już nie jestem.
-Jak to? Co się stało.
-Nie chce o tym mówić, teraz jestem szczęśliwa z kim innym?
-Kto jest tym szczęściarzem?
-Łukasz.
-Żygadło?
-Tak.
-O jej, gratulację. Dobrze się Wam układa?
-Wspaniale, zamieszkałam z nim.
Nikola wyraźnie była zaskoczona tym co jej powiedziałam.
-A co na to twoja mama?
-Sama się zgodziła, na to żebym zamieszkała razem z
Łukaszem.
-Super.
Spojrzałam na telefon była już 21.30 i miałam 15
nieodebranych połączeń od mojego stróża.
-Ale się zasiedziałam musze już wracać. Odwieść Cię.
-Nie, dzięki, zaraz przyjedzie po mnie Patryk.
-Aha, dobra, to ja lecę, kochana.
-No pa, idź już Łukasz pewnie się martwi.
W domu byłam o 22.00 Łukasz na mnie czekał.