czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 5



- Dziękuję.
- Za co ? - spytał Łukasz.
- Za to, że jesteś teraz ze mną - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - To była wspaniała noc, w końcu to z Tobą ją spędziłam.
Łukasz tylko się uśmiechnął. Była 10:36. Wstałam owijając się kołdrą i pozbierałam ubrania, które były porozrzucane po podłodze.  Łukasz był w tym czasie pod prysznicem. Znalazłam w szafie bluzki i spodenki reprezentacyjne. Wzięłam je i poszłam do łazienki, gdy tylko się zwolniła. Żygadło tego nie zauważył. Założyłam strój i po wyjściu z łazienki poszłam do kuchni, mój stróż już tam był.
- Jak wyglądam ? - zapytałam uśmiechnięta.
- Do twarzy Ci z tym nazwiskiem - odpowiedział również się uśmiechając.
- No pewnie, w końcu to Twoje nazwisko - po wypowiedzeniu przeze mnie tych słów razem się zaśmialiśmy. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść tosty, które przygotował Łukasz.  
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia ? - powiedział po chwili Łuki.
- Jasne, bo chyba właśnie zakochałam się w bardzo wyjątkowym mężczyźnie - odpowiedziałam.
- A ja w bardzo wyjątkowej kobiecie.
Po chwili Łukasz stał nade mną i zapiął mi coś na szyi. To był naszyjnik z jego inicjałami, a za to ja mu zapięłam łańcuszek z moimi.
-Będziesz moją kobietą? -zapytał.
-Tylko i wyłącznie twoją?
-Tak.
-Muszę się zastanowić - powiedziałam śmiejąc się. Łukasz zrobił minę kota ze Shreka chyba bardzo bał się słów, które zaraz wypowiem. 
-Oczywiście, że  będę tylko twoja ,głuptasie .-odpowiedziałam i namiętnie pocałowałam Łukasz on odwzajemnił pocałunek.
-Jak to dobrze, że wtedy wybrałem się z Kubą do centrum na początku wcale tam nie chciałem iść, ale teraz nie żałuje decyzji.
-Wiesz, że Cię naprawdę pokochałam? -mruknęłam do rozgrywającego.
-Ja Ciebie też.-odrzekł.
Wybiła godzina 11.25 postanowiłam, że pojadę do domu, mama na pewno się martwi.
-Chyba powinnam wracać do domu.-jęknęłam.
-Dlaczego.-spytał zdziwiony Żygadło.
-Mama pewnie się martwi.
-Spotkamy się jeszcze dzisiaj? Może wieczorem wyskoczymy do kina? -zaproponował Łukasz.
-Teraz nic nie mogę obiecać.-rzuciłam smutnie.-Muszę jakoś powiedzieć, że jesteśmy razem, boję się tego, ona może Cię nie zaakceptować .
-Dlaczego niby?
-Jesteś gwiazdą sportu, zawsze Cię podziwiała teraz zresztą też ale nie wiesz jaka ona jest moja matka, dlatego powinnam wrócić do domu.
-Zamieszkamy kiedyś razem? -zapytał mnie Łukasz tym pytaniem byłam totalnie zaskoczona ale zarazem szczęśliwa.
-Może.-rzuciłam z uśmiechem po czym Żygadło zaciągnął mnie do sypialni.-Łukasz starczy naprawdę muszę wracać.
-Jasne ,ale obiecaj że kiedyś ten dom będzie również twój wiem ,że znamy się dosyć krótko ale miałem czas na przemyślenia i podjąłem właściwą decyzję.
-Może kiedyś na razie nic nie obiecuje.
-Przebierz się? -zapytał Żygadło gdy spojrzał na mnie, nadal byłam w jego stroju.
-Nie chce mi się.
-To weź go sobie, ja mam kilka kompletów.
Byłam taka szczęśliwa, że dostałam szansę od Boga i nam Łukasza tylko dla siebie.
-Słuchaj może pojedziesz ze mną będzie mi wtedy o wiele łatwiej opowiedzieć o wszystkim Małgorzacie.
-Tak myślisz?
-Tak ,to co pojedziesz?
-Pojadę.
Ciągle miałam no sobie strój Ziomka ,tak pojechałam do domu.
-Gdzie Ty byłaś całą noc? Nie odbierasz telefonów! Co ty sobie wyobrażasz? I w co Ty jesteś ubrana ? Skończyłam, wtedy do domu wszedł Łukasz.
- Dzień dobry - rzucił na powitanie.
- Dzień dobry - mama zrobiła duże oczy, kiedy zobaczyła w korytarzu Łukasza.
- Mamo bo ja... znaczy my... chcieliśmy Ci coś powiedzieć... - zaczęłam powoli. Mama nadal słuchała.
- No, że jesteśmy razem - Małgorzata była przerażona. Myślałam, że na mnie naskoczy z tekstem "Co Ty sobie wyobrażasz ? Przecież to jest siatkarz" lub "Jak możesz się spotykać z gwiazdą ? Całkiem na mózg upadłaś ? Ale tak jednak się nie stało. Na całe szczęście. 
- Żartujesz ? - mama najwyraźniej uważała to za kpinę.
- Nie - odpowiedział Żygadło lekko się uśmiechając.
- Aha, no dobra. Idźcie do salonu, zrobię herbatę.
Zrobiliśmy tak, jak kazała Małgorzata. Po chwili była już z nami.
- Jesteście razem szczęśliwi ?
- Bardzo - odpowiedział za nas Łuki.
- A więc nie widzę nic, żeby było na przeszkodzie do tego, abyście byli razem.
Po słowach mamy bardzo się uradowaliśmy, tylko zastanawiałam się, o co jej chodzi. Była zbyt wyrozumiała. Wiedziałam, że musi być jakiś haczyk
- Kamil mi powiedział, co stało się między wami - powiedziała po chwili matka.
- Naprawdę ? Co Ci powiedział ? - spytałam zaskoczona.
- Coś wspominał, że znalazł was razem u nas w domu razem w łóżku.
- No to więc nieźle Ci na ściemniał. Chcesz wiedzieć, jak było naprawdę ? 
Byłam oburzona tym, że Kamil tak perfidnie okłamał moją rodzicielkę.
- No chcę - odrzekła.
- No to było tak : Ty wyszłaś do pracy. Łukasz mi napisał, że chce się ze mną spotkać, więc się zgodziłam. Przyjechał wtedy do nas do domu. Oglądaliśmy film, zasnęłam w pewnym momencie, ale obudził mnie straszliwy hałas. Kamil walił do drzwi, więc poszłam otworzyć. Wpadł do mieszkania kiedy Łukasz wyszedł z salonu, zaczął wykrzykiwać, że on mi już nie wystarcza. No to ja go wyrzuciłam z mieszkania. Nie chciałam, żeby Łukasz jechał do domu tak późno, więc kazałam mu zostać na noc. Nad ranem zrobiło mi się gorąco, więc spałam w samej bieliźnie. Znowu ten furiant tu przyszedł. Wpadł we wściekłość, kiedy zobaczył Łukasza. No i wpadł do sypialni i zaczął wykrzykiwać, że go zdradzam. Bardzo mnie tym zdenerwował. Wstałam z łóżka i chciałam go wyrzucić za drzwi, ale ten uderzył mnie w twarz. Później tylko widziałam, jak zajął nim się Łuki. Tak jak mi obiecał to pojechaliśmy na trening chłopaków. Zbierałam same pochwały, ale to już mniejsza oto. A po treningu pojechałam zerwać z Kamilem. Nie mogę być, z takim człowiekiem, po tym co mi zrobił. A potem pojechaliśmy do domu Łukasza i tam spędziłam noc i dzisiejszy ranek.
Mama cały czas mnie uważnie słuchała, byłam bardzo ciekawa, co mi odpowie.
- A więc to było tak, ale to nie znaczy, żebyś się nie odzywała.
- Telefon mam wyłączony.
- Och, już dobrze. I co będzie dalej z Tobą i Łukaszem ? Widać, że naprawdę się kochacie. 
- Chciałam, żeby Patrycja się do mnie przeprowadziła, jeśli tylko pani się na to zgodzi - wtrącił Żygadło.
- Jeśli moja córka, będzie z Tobą szczęśliwa, to nie mam nic przeciwko.
O mało nie spadłam z łóżka po wypowiedzi mojej mamy. Szybko podbiegłam do niej i pocałowałam ją w policzek.
- Dziękuję ! - krzyknęłam Małgorzacie do ucha.
- Nie ma za co. Zjecie ze mną obiad ? Rosół gotuję. - powiedziała mama.
- Jasne. Jesteśmy głodni, nie Łukasz ? - zapytałam.
- Tak, chętnie coś zjemy.
- Cieszę się.
- To my idziemy do mnie do pokoju. Zawołaj nas, jak będzie gotowe - krzyknęłam.
- Dobrze - rzuciła Małgosia.
Mój pokój znajduje się na piętrze. Szybko wbiegłam po schodach  u rzuciłam się na łóżko. Łuki poszedł w moje ślady.
- I co teraz ? - zapytał. - Mam pozwolenie, żebyś ze mną zamieszkała.
- Jak Ty to sobie wyobrażasz ? Znamy się dopiero kilka dni, a już mamy ze sobą mieszkać ?
- Jak nie jesteś jeszcze na to gotowa, to nie będę naciskać, ale ja Cię naprawdę kocham i chcę Twojego szczęścia.
- Ja Ciebie też kocham, ale nie będę miała czasu prowadzić domu. Ja mam treningi. Jak wyjedziesz do Rosji to co będzie wtedy ? Będę sama ? - spytałam smutno.
- Nie każę Ci być kurą domową. Ja chcę Cię mieć po prostu przy sobie. Przede mną jeszcze kilka operacji łokcia. Nie wiem w ogóle, czy będę mógł wrócić do gry.
- Powiem ostateczną decyzję po obiedzie - powiedziałam stanowczo.
- Dzieci, chodźcie na obiad ! - krzyknęła mama z dołu. 
Przy stole tylko mama miała dobry humor, ja ciągle myślałam o propozycji Łukasza.
-Nie smakuje Wam? -spytała Małgorzata.
-Nie, jest pyszne.-odpowiedział za nas rozgrywający.
-Mamo, Łukasz podjęłam już decyzje.-zaczęłam, widziałam  zakłopotaną twarz Łukiego, odwróciłam się do niego.
-Przeprowadzam się do Ciebie kochanie.-nie mam krzyknęłam, Łukasz oszalał wstał od stołu i mnie namiętnie pocałował, Małgorzata była wyraźnie zadowolona.
-To kiedy się przeprowadzasz? -zapytałam mama.
-Nie ma czasu do stracenia, idę się pakować
-Pomogę Ci.-mruknął Łuki.
Pakowanie zajęło mi 2 godziny gdy spakowałam ostatnie bagaże była 18.20,zmieściłam się w dwóch samochodach. Wsiadłam do mojego BMW i ruszyłam w stronę mojego nowego domu.