czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 51


Do Spały wyjechaliśmy po 10:00. Zabrał się z nami Bąku, bo jeszcze dzisiaj wolał nie prowadzić. Byłam zmęczona, nie wyspana i robiło mi się nie dobrze. W ośrodku byliśmy równo o 18:00. Dostałam mój stały klucz do pokoju i następnie rozpakowałam się. Gosi jeszcze nie było, ale za to Agnieszka tak, dzieliła pokój z Emilką zaraz za ścianą. Ktoś zapukał do drzwi, byłam akurat w łazience, ale drzwi nie zamykałam na klucz.
-Otwarte, wejdź- krzyknęłam ubierając się po prysznicu. Gdy wyszłam z łazienki ujrzałam Bąka siedzącego u mnie na łóżku.
-Coś się stało?- zapytałam. Michał podniósł się i stanął niebezpiecznie blisko przede mną.
-Słuchaj Patrycja, muszę Ci coś powiedzieć.
-No słucham.- uśmiechnęłam się, nadal staliśmy tak jak przed chwilą.
-Miałem Ci to powiedzieć jeszcze przed Twoim ślubem, ale nie chciałem zepsuć tego co jest po między Tobą, a Łukaszem. Bardzo mi się podobasz, tak po prostu zakochałem się w Tobie. Taka dziewczyna jak Ty to skarb. Gdy Cię widzę od razu powodujesz uśmiech na mojej twarzy.- zbliżył się jeszcze bardziej bliżej do mnie i w tej samej chwili do pokoju wszedł Łukasz, po czym jeszcze szybciej z niego wyszedł. Zostawiłam Michała samego i wybiegłam za mężem. Po chwili go dogoniłam i złapałam za rękę.
-Co to miało być?- spytał odruchowo.
-Nic, rozmawialiśmy tylko.
-Wydawało się, że było inaczej.
-Właśnie wydawało się, ale było tak jak mówię. Nie wierzysz własnej żonie? Nie wierzysz mi?!
-Sam już nie wiem.
-Kocham przecież tak nie może być. Kocham tylko Ciebie, Kocham!- krzyknęłam na cały korytarz. Po czym namiętnie wpiłam się w jego usta.
-Teraz mi wierzysz?- zapytałam kiedy się od niego oderwałam. Łukasz uśmiechnął się szeroko i mocno się do mnie przytulił. Po kilku minutach wróciłam do pokoju. Michał ciągle tam był.
-Wyjdź.- powiedziałam stanowczo.
-Ale…
-Wyjdź, nie chciałeś niszczyć tego co jest po między mną, a Łukaszem to dlaczego to robisz? Dlaczego co ja Ci człowieku zrobiłam.
-Nie, nie wiem co ja sobie wyobrażałem przychodząc tu. Powinienem już pójść, masz racje… Przepraszam.
-Czekaj. Ja chce po prostu, żeby było jak dawniej.  Jesteś super przyjacielem i nie chce, żeby to się zepsuło. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Mam męża i dziecko bardzo ich kocham i chce żeby było tak jak teraz jest.- zakończyłam po czym dałam mu buziaka w policzek. Gdy wychodził zauważyłam ,że znacznie poprawił mu się humor. Nie chciałam sobie bardziej komplikować życia. Chcę mieć to co sama sobie wywalczyłam. Mam kochającą rodzinę i na pewno nie chcę nikogo innego na miejsce Łukasza. Moje serce bije dla niego, dlatego między innymi zdecydowałam się na dziecko. Naprawdę dużo mu zawdzięczam…

Nazajutrz Małgosia już dołączyłam do zgrupowania. Trening był o 9:30. Bez żadnych problemów się na niego udałam. Na halę akurat szłam z Łukasze, gdyż miał po drodze do szatni. Gdy już miałam wchodzić dałam mu soczystego całusa na pożegnanie, akurat obok nas przechodził Bąku, wyraźnie było widać jak spuścił głowę w podłogę. Zrobiło mi się go żal, ale po chwili już o tym zapomniałam i w najlepszych humorze poszłam trenować.
Trening jak zwykle był bardzo wyczerpujący. Obolałe kości i mięśnie cały czas się we znaki. O 13:00 wyszłyśmy z hali i od razu udałyśmy się na obiad, Po chwili na stołówkę wpadł trener.
-Popołudniowy trening odwołany. Muszę jechać do warszawy. A jutro spotykamy się dopiero o 11:30 na siłowni.- powiedział. Wszystkie bardzo się ucieszyłyśmy, że mamy więcej czasu żeby odpocząć. Gdy już zjadłam poszłam na chwilkę na trening do chłopaków, akurat mieli przerwę.
-Masz trening po południu?- spytałam się Łukasza i siadłam mu na kolana.
-Nie, jeszcze półgodzinki i jestem cały dla Ciebie.- odpowiedział z uśmiechem.
-To świetnie. Pojedziemy do ZOO? Otworzyli już po remoncie, chciałam zobaczyć…- nie dokończyłam, bo Łuki mi przerwał.
-Myślałem, że zostaniemy w pokoju…
-Nie tym razem.- zaśmiałam się.- To jak pojedziemy?
-Skoro chcesz, to tak.
-Cieszę się.- powiedziałam  i sprzedałam kolejnego całusa Łukaszowi. Za raz po tym chłopaki zaczęli gwizdać.
-Zachowujecie się jak dzieci.- zaśmiałam się i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam gorącą kąpiel, a zaraz po tym przyszedł Łuki.
-Gotowa już jesteś?- spytał.
-Chwileczkę.- po tych słowach wyszłam z łazienki w samym ręczniku, żeby wziąć prywatne ciuchy. W pokoju nie było nikogo oprócz mnie i niego. Nagle złapał mnie w pasie i lekko położył na łóżku.
-Łukasz nie teraz. Mieliśmy jechać do ZOO.- powiedziałam po czym wstałam z łóżka i poszłam się ubrać. Po kilku minutach byłam gotowa do wyjścia.
-Choć, idziemy.- oznajmiłam.
-Naprawdę nie możemy zostać tutaj?
-Na pewno. Czy ktoś Ci kiedyś powiedział, że życie jest ze mną jest proste?
-Nie, ale Twój brat mówił o Tobie same negatywne rzeczy, ale wiesz ten mój urok osobisty.
-Po części podziałał, bo przecież  w końcu wyszłam za Ciebie wyszłam.- uśmiechnęłam się i w tym momencie wsiedliśmy do samochodu.
Podróż minęła bardzo szybko. Nim się obejrzałam staliśmy już w kolejce po bilety. W ZOO byliśmy prawie cztery godziny. Zobaczyłam bardzo piękne zwierzęta, które wcześniej widziałam tylko w TV. Mieliśmy jechać na kolacje do restauracji. W drodze bardzo źle się poczułam.
-Łukasz zatrzymaj się, nie dobrze mi.- powiedziałam, po czym Łuki zatrzymał auto.
-Co się dzieje?- spytał przestraszony, gdy wyszłam z samochodu.
-Nie wiem.- powiedziałam łapiąc się za brzuch.
-Jedziemy do lekarza?
-Nie, wróćmy do ośrodka. Wezmę tabletkę i mi przejdzie.
-Ale jesteś pewna? Może jednak pojedziemy do…
-Nie, chcę wracać do Spały.- powiedziałam stanowczo po czym wsiadłam do auta. Przez całą drogę trzymałam się za brzuch. Nie zamieniliśmy z Łukaszem ani jednego słowa, aż do mojego pokoju.
-Możesz już iść do siebie. Poradzę sobie.
-Wolałbym zostać z Tobą.
-Nie denerwuj mnie już dzisiaj i idź, spotkamy się jutro. – zakończyłam i kłapnęłam drzwiami. Szybko weszłam do pokoju i zaczęłam przewracać w szafkach w celu odnalezienia leków.
-Nie widziałaś Moch tabletek?- spytałam Gośki.
-Trzymaj, koło łóżka leżały.- powiedziała wesoło.- A co się stało?
-Brzuch mnie boli od rana, zaraz oszaleje.- oznajmiłam rzucając się na łóżko.- I cały czas jest mi nie dobrze.
-Tylko nie mów, że znowu jesteś w ciąży… 
_________________________________________________________________
No i kolejny, w którym nie wiedziałam co napisać. :D Mam nadzieję, że go nie zepsułem całkiem :D 
Do usłyszenia, już nie długo :) Jotkaa.