sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 62

*3 lata później*

Przygotowujemy się do finału IO w Rio, my - żeńska reprezentacja jak i mężczyzn. Te kilka lat były wspaniałe. Zuzia dorastała coraz szybciej, zaczęła uczęszczać do przedszkola. Było mi ciężko grać w Muszynie i mieszkać w Bełchatowie, z czasem dałam sobie radę. W prawdzie początki są zawsze trudne. Prawie na każdym kroku łapałam kontuzje, nadal je łapie. Jestem po stałą opieką medyczną. Lekarze mówią że z moim organizmem dzieją się dziwne rzeczy, muszę co najmniej raz w miesiącu robić badania, trochę to wkurzające, ale muszę grać. Przez ostatnie sezony, dużo się nie pozmieniało w reprezentacji, nowy trener z zagranicy raczej stawiał na doświadczone zawodniczki. U chłopaków nie zmieniło się nic, starsi zawodnicy, po finale IO mają zakończyć oficjalnie swoją przygodę z reprezentacją.  Z Łukaszem przeżywaliśmy chwilę grozy, Agnieszka znowu wtargnęła w nasze życie, jak się okazuje Kamil wyjechał za granice z inną, a Aga została tutaj i wszystko co my budowaliśmy na nowo, ona to psuła.

Dni mijały spokojnie, aż do dniu  w którym miał się odbyć finał.  Przeciwnik był bardzo trudny. Liderki tabeli FIVB Niemki, były groźne, wyśmienity szkoleniowiec, profesjonalne siatkarki, głównie które grają w Serie A, siały spustoszenie.
Godzina 10:00, cały świat żyje tylko meczem Polska-Niemcy.
Godnie z ręką na piersi śpiewamy hymn narodowy. Kibice skandują po kolei numerkami nazwiska siatkarek, pierwsze dwa sety były na skrajach wytrzymałości, w trzecim naszemu zespołowi puszczały nerwy. Niemki szybko to wykorzystały i tak straciliśmy seta. W czwartej partii, było ciężko.
-Jesteśmy jak 12 kredek. Jedną można złamać, wszystkich już nie!!!-  krzyknęła do nas nagle Ola Jagieło, wzięłyśmy się w garść, zjednoczyłyśmy nasz zespół. Odrobiłyśmy punkty, przejęłyśmy lekką przewagę.
As serwisowy Agi Bednarek! Do brązu brakuje nam dwóch punktów!!!
Bardzo, bardzo głupi błąd Polek, ale - na szczęście - 24:23. Piłka meczowa dla nas!
JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEST!!!!! Mamy ZŁOTO 25:23!!!!!
Skaczemy pod sufit z radości! Dziewczyny też skaczą!!!

Po kilku godzinach męczarni osiągnęłyśmy największy sukces, na który pracowałyśmy co najmniej przez ostatnie kilka sezonów, no ale w końcu „Nasza filozofia jest prosta-zawsze walczyć do końca”
Hala na której grali chłopaki znajdowała się na drugim końcu miasta, ceremonia, wręczenie nagród, medali długo nam zajęło, torby mieliśmy już spakowane i zaniesione do autokaru, zaraz gdy tylko nadarzyła się okazja wybiegłyśmy z hali i prosto w długą do autokaru, w którym silniki już były odpalone, nie zdąrzyłyśmy usiąść, a kierowca już był w drodze. Po półgodzinie byłyśmy na miejscu. 12 dziewczyn ubrane w czerwone długie dresy i koszulki meczowe biegły przez korytarz, aby obejrzeć mecz rodaków. Normalne reprezentantki innych krajów po meczach jedzie spokojnie do hotelu i tak w TV oglądają ,a nie wpadają jak małpy na hale która jest bardzo daleko!
-Wariatki z nas!- krzyknęła Kasia, gdy szukałyśmy naszych miejsc, wejściówki miałyśmy wykupione na wszystkie mecze Polaków na tegoroczne IO.
Gdy weszliśmy akurat zakończył się drugi set, przy zmianie stron chłopaki nas zauważyli i zaczęli do nas machać. Z resztą nie trudno było by nie zauważyć dwa rzędy dziewczyn ubranych w te same ubrania tylko numerki na koszulkach inne.
Po fatalnych błędach Ruskich  Polacy maja kolejny punkt (17:10). Blok na Bartmanie (17:11). Pojedynczy blok Polaków (18:11). Punkt zdobywa Muserski (18:12). Muserski serwuje w siatkę (19:12). Dwa punkty z rzędu Rosjan 19:14). O kolejny punkt dla ruskich siatkarzy (19:15). Jest dobry atak Bartmana (20:15). Zagrywkę psuje Winiarski (20:16). Nad blokiem atakuje Bartman (21:16). Błąd Rosjan i Polska prowadzi 22:17. Już jest 23:18 dla Polaków i o przerwę prosi trener ekipy siatkarzy z Rosji. As serwisowy Bartosza Kurka i przy stanie 24:18 Polacy maja piłkę meczową. Tym razem Kurek w siatkę (24:19). O czas prosi Andrea Anastasi. Polacy wpadają w siatkę (24:20). Maksim Michajłow serwuje w aut i Polacy wygrywają tego seta 25:20 i cały mecz 3:0.To jest drugie w historii zwycięstwo reprezentacji Polski na Igrzyskach Olimpijskich i na dodatek drugie zwycięstwo w finale IO właśnie nad nimi!!!

Istne cudo!!! Byłam szczęśliwa podwójnie, dwa złota w jeden dzień, nie ma na co narzekać. Dawka adrenaliny była większa, teraz niż kiedy to przed laty wygrywaliśmy Ligę Światową.
Tak jak przepuszczałam, teraz w jak najbardziej odpowiednim momencie swoje zakończenie kariery z reprezentacją, a niektórzy już i z klubem ogłosili: Ziomek, Guma, Gato, Szampon, Grucha, Kadziu, Bąku i Plina. Każdy kiedyś to robi, widziałam łzy w oczach chłopaków. Sama n nigdy nie wyobrażałam sobie jak to będzie, gdy nie będę grać już w reprezentacji. Wiele starszych siatkarek rezygnowało z sezonu kadrowego, gdy w rodzinie pojawiało się dziecko, aby spędzać z nim maksymalnie dużo czasu. Ja nie byłam na to gotowa, jak tylko nadarzyła się okazja, szłam na zgrupowanie bez żadnych oporów, bo wiem że mogę polegać na Pawle i naszych rodzicach. Byli po prostu wspaniale, rodzinka mi się udała. Po zakończonych ceremoniach wróciliśmy do hoteli. Czas na świętowanie był, dzień później, dokładnie o tej porze byliśmy już na Warszawskim Okręciu.

Spędziliśmy tam dobre dwie godziny, czekały tam na nas setki kibiców. Później poszliśmy do samochodu i jechaliśmy do domu ,tuż przed skrzyżowaniem do mieszkania poczułam kłucie w brzuchu.
-Łukasz zatrzymaj się.- powiedziałam po czym wyszłam z auta. Łuki poszedł za mną.
-Co się dzieje?- spytał zatroskany.
-Słabo mi, bardzo słabo.- powiedziałam po czym moje ciało obsunęło się po masce samochodu i upadło na ziemię.
Obudziłam się w szpitalu, rękę miałam podłączoną do kroplówki. Łukasz rozmawiał z doktorem Zarzyckim, który gdy zobaczył że otworzyłam oczy podszedł do mnie.
-Zaraz pojedzie Pani na dodatkowe badania, dostałem nie dawno wyniki z badań sprzed kilku dni. Gdybym je dostał wcześniej, nie zagrałaby by Pani w finale Igrzysk.
-Czemu, co się dzieje?- zapytałam.
-Spotkamy się później w gabinecie, teraz Pani Lena, zaprowadzi Panią na pobieranie krwi.

Czekając na wyniki, znowu musiałam leżeć podłączona pod kroplówkę, na szczęście nie trwało to długo, po nie całej godzinie, siedziałam razem z mężem w gabinecie dr. Andrzeja.
-Do rzeczy Panie doktorze, chce zaraz jechać do córki, dawno jej nie widziałam.- uśmiechnęłam się.
-Nie jest najgorzej, ale musi Pani zacząć leczenie.
-Czy może mi Pan w końcu powiedzieć co mi dolega?

-Jesteś Patrycjo chora…
_________________________________________________________
Cześć wszystkim! :) W końcu zebrałam się żeby Wam napisać rozdział, no to teraz powinnam pisać trochę szybciej ;) Sami się nie długo dowiecie dlaczego :) Pozdrawiam Jotkaa ;)