sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 46


Cały czas była niespokojna. Teraz, gdy powinnam być przy córce nie mogłam, bo wybrałam reprezentacje. Nie było to dla mnie jednak łatwe. Wcale nie miałam dla niej czasu. Byłam dla niej praktycznie opca. Sezon reprezentacyjny jest o tyle trudny, że się nie widzi swoich bliskich. Zuzia jest teraz chora jako matka powinnam być przy nie, a po prostu nie mogłam. To jest moje drugie powołanie do reprezentacji seniorskiej. Pierwsze dostałam, gdy miałam 17 lat, wszystkie zawody przesiedziałam na ławce, nawet nie wchodziłam zadaniowe co mnie bardzo bolało. Tego roczna rozmowa trenera Anastasi z naszym trener dużo mi pomogła. Teraz jestem kluczowym zawodnikiem kadry. Jestem jeszcze młodą siatkarką. Mam dopiero 21 lat wydaje się, że cała kariera jeszcze przede mną, ale wcale tak nie musi być. Ja chcę korzystać teraz póki to mam mimo, że mam dwu-miesięczną córeczkę i jako prawdziwa matka powinnam się zająć jej wychowaniem. Dzięki niej i Łukaszowi uwierzyłam w swoje umiejętności, wspinam się go góry. To oni dają mi wielkiego kopa do życia grania w siatkówkę. Jestem pod stałą opieką medyczną. Ciągłe mniejsze i większe urazy, nie dobory witamin, wycieczenie po meczach, treningach…  Ja nie patrzę na zdrowie, ja patrzę jak gram, chcę grać na maxa pokazać na co mnie stać!!! Ciągle wraca do mnie chora niewyjaśniona w dzieciństwie. Lekarze nie dawali mi szans na zostanie sportowcem lecz zawsze sobie myślałam „Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą” i wygrałam prawie... Osiągnęłam sukces największy. Lecz będę się czuć spełniona, gdy pomogę drużynie w wygraniu złotego medalu IO w Rio i zostanę matką tak samo cudownego chłopczyka jak i Zuzanny.

Trzy godziny jazdy w autokarze potrafi zrobić swoje. Jako, że mierzę prawie dwa metry i jestem najwyższa z kadry naszego kraju męczą mnie podróże, gdy jest mało miejsca. Z resztą nie tylko mnie. Po 10:00 byliśmy już na lotnisku. Jednak na odprawę musieliśmy czekam dwie godziny. Byłam zmęczona nie wyspana, a na dodatek nie mogłam się dodzwonić ani do Pawła ani do Łukasza. Na lotnisku kręciło się dzisiaj specjalnie dużo dziennikarzy. Każdy chciał ze mną zrobić wywiad, ale ja nie miałam na to najmniejszej ochoty. Cały czas odmawiałam, albo po prostu odchodziłam od nic obojętnie bez słowa. Za plecami słyszałam tylko: „ Co się z nią dzieję?” „Zawsze była pierwsza do kamery ,a teraz nas ignoruje, pewnie się z mężem pokłóciła”, „Gwiazda wielka, mogła by dać komuś innemu też zarobić”. Bawiły mnie te słowa. Ci ludzie nawet nie wiedzą jak życie sportowca może być trudne. I za pewne nigdy w życiu tego nie zrozumią.
Usiadłam z dala od kamer na wolnej ławce. Po chwili dosiadł się do mnie Świder.
-Jak tam kolano?- zapytał.
-Fatalnie. OD meczu boli mnie coraz gorzej.- odpowiedziałam szczerze.
-To czemu nic nie mówisz?
-A po co mam komuś zawracać głowę jakiś kolanem? Przejdzie mi kiedyś. Jestem odporna na ból. Zaciskam zęby i idę do przodu.- próbowałam zakończyć rozmowę.
-Wiem to, ale Ci tak nie wolno. Idź do Tomka niech Ci coś da.
-Nie trzeba.- zaprzeczyłam.
-Trzeba, trzeba. Już Cie tu nie widzę.- powiedział ostatecznie Sebastian. Poszłam do Tomka już bez marudzenia. Nie miałam już na to siły. Usiadłam już z resztą kadrowiczek, gdyż do odprawy nie mogłam nigdzie chodzić. Poprosiłam Emilkę, aby poszła kupić mi „świeżą” gazetę i coś słodkiego. Po kilku minutach była już z powrotem.
-Wiesz coś więcej na temat Zuzi?- zapytała po chwili.
-Niestety tyle co Ty. Nie mogłam się do nikogo dodzwonić.
-Przepraszam Cię Paweł wreszcie dzwoni. Możesz mnie teraz zostawić samą. Później Ci wszystko opowiem. – Emi odeszła bez żadnych problemów, a ja zaczęłam rozmowę z bratem .
-I co?- spytałam na pierwszy ogień.
-Wszystko już jest dobrze. Dzisiaj lekarz ma zostawić Zuźkę na obserwacji. Ta gorączka wynikła ze słońca. Inaczej upały znoszą dzieci, a inaczej dorośli. Będę teraz bardziej na nią uważał.
-To nie Twoja wina nawet mi się to mogło przydarzyć. Ważne jest to, że nic się poważnego nie stało.
-A co tam u Ciebie Pati słychać?
-Trzy godziny jechałam na lotnisko. Półtorej godziny już czekam na odprawę. Bolą mnie nogi, chce mi się stać. Nie nadaje się dzisiaj do życia. A na dodatek po ostatnim meczu z moim kolanem jest coraz gorzej. Dobra, nie będę Cię już Kochany zamęczać, bo kto mi dziecka pilnować będzie? A tak po za tym Dzięki na wszystko. Pozdrów rodziców. Trzymajcie się!- zakończyłam rozmowę i wreszcie udałam się na długo wyczekiwaną odprawę. Po wejściu do samolotu powiedziałam wszystko Emilce i włożyłam słuchawki. W mgnieniu oka zasnęłam. Podróż minęła mi szybko. Na lotnisku już w Niemczech nie była największych problemów z walizkami, więc szybko udało nam się dojść do autokaru, który już na nas czekał. Po godzinie byliśmy w wiosce pod Berlinem. Po zakwaterowaniu się w hotelu poszłam do przydzielonego tylko dla mnie pokoju. Resztę dnia miałyśmy wolny. Położyłam bagaże na podłodze. Przebrałam się w prywatne rzeczy i poszłam rozejrzeć się po okolicy. Długo chodziłam nie mogąc sobie znaleźć miejsca. To był dla mnie teraz dosyć trudny okres w życiu. W głowie miałam tysiące myśli i nie mogłam sonie ich ułożyć. Poszłam do pobliskiego baru przy parku, aby choć na chwilę zapomnieć o tym co jest. Spotkałam tak fajnych i miłych ludzi, z którymi spędziłam kupe czasu i nie żałuje.  Po kilku ładnych godzinach spędzonych w barze poszłam usiąść samotnie na ławce w parku. W ręku trzymałam kolejną nie pamiętam, którą z rzędu butelkę z alkoholem. Po chwili dosiadł się do mnie jakiś młody chłopak.
-Po co Ty to robisz? Jesteś schlana w trzy dupy. Powiedz mi czego Ci jeszcze brakuje mało masz?
-Ty nic nie rozumiesz.
-Ale co Ty z sobą w ogóle kobieto robisz?
-Nie Twój interes.
-Masz męża, córkę reprezentujesz nasz kraj w tak pięknej i wyjątkowej dyscyplinie, a na dodatek masz kasy po pas.
-Nie wpierdalaj się w nie swoje sprawy. To jest moje pieprzone życie i będzie grane na moim pieprzonych zasadach… 
____________________________________________________________
Trochę zaległości się porobiło, ale mam 9 dni wolnego to postaram się nadrobić. Do następnego posta! Hejka :D