Zmęczeni życiem bez celu
Jak rzeczy krążą z kąta w kąt
W rutynie ginie nadzieja
Odmienić sam się nie chce los
Zawsze będzie mało czegoś ciągle brak
O nie, to nie jest tak
Jeszcze wierzę, wierze w lepszych nas
Jakiś sens to ma
Jeszcze wierzę, wierze w lepszy świat
Może to coś da
Jak rzeczy krążą z kąta w kąt
W rutynie ginie nadzieja
Odmienić sam się nie chce los
Zawsze będzie mało czegoś ciągle brak
O nie, to nie jest tak
Jeszcze wierzę, wierze w lepszych nas
Jakiś sens to ma
Jeszcze wierzę, wierze w lepszy świat
Może to coś da
-Patrycja byłaś po wyniki?- zapytał trener, gdy wchodziłam
do szatni.
-Nie miałam dzisiaj czasu, pójdę jutro.- skłamałam.
-Tylko nie zapomnij, wiesz że i tak niczego przede mną nie
ukryjesz.
-Tak wiem, wiem, przepraszam idę się przebrać.- odpowiedziałam
i zniknęłam za drzwiami. Przywitałam się z dziewczynami i zaczęłam się przebierać,
gdy do szatni wszedł wściekły trener.
-Patryjo za chwilę widzę Cię u mnie!- powiedział lekko
podnosząc głos i wyszedł kłapiąc drzwiami. Po kilku minutach weszłam do jego „pokoju”,
za biurkiem siedział doktor Zarzycki, a Bogdan patrzył się w okno.
-Już wszystko wiem.- powiedział selekcjoner. Popatrzyłam się
na doktora.
-Ty nie dożyjesz tych Mistrzostw.- zaczął Pan Zarzycki.
-Ale jak to? To nie możliwe, zapewniał mnie Pan, że to nie
jest aż tak poważne.
-Białaczka jest na tyle podstępna, że nie wiadomo kiedy może
kogoś zabić.
-Ale chyba to Wy jesteście tam specjalistami i powinniście
mnie o tym poinformować, a nie teraz gdy już wszystko szło tak dobrze.-
zdenerwowana wyszłam z pokoju i poszłam na hale, zacząć trening. Po chwili
przyszedł Bogdan.
-Patrycja!
-Patrycja! Musisz się zacząć leczyć.
-Po co? Jak i tak nie będę mogła zagrać na Mistrzostwach? Po
co to wszystko?! Po co??
-Uspokój się, jak nie te Mistrzostwa, to będę następne,
tylko musisz się wyleczyć.
-Nie chce następnych! Będę trenować i grać w siatkówkę, aż
nie umrę na boisku.
-Nie mam innego wyjścia, skreślam Cię z reprezentowania barw
Rzeczpospolitej Polskiej.- nie mogłam w to uwierzyć, dziewczyny chwilowo
przestały odbijać piłkami i zaczęły się na nas patrzeć.
-Ale trenerze…
-Nie należysz już do kadry, możesz spakować i zabrać
wszystkie swoje życie. – wściekła, wyszłam z hali, kopiąc wszystko co miałam
pod nogą. Zapłakana wzięłam wszystko co było moje i opuściłam klub, wsiadłam do
samochodu i pojechałam do domu.
-Co się stało?- spytał Łukasz, gdy zaczęłam trzaskać
wszystkimi drzwiami w domu.
-Nie gram już w reprezentacji i prawdopodobnie nie dożyje
tych Mistrzostw, chyba że od razu przystąpię do leczenia.
-Przykro mi.- powiedział po czym przytulił mnie. Odepchnęłam
go.
-Przykro Ci? To nie Ty jesteś śmiertelnie chory tylko ja! I to nie Ty zostawisz swojej rodziny
tylko ja!- wykrzyczałam.
-Tak przykro mi, a wiesz dlaczego? Dlatego, że Cie Kocham i
jeżeli Ty umrzesz to umrze połowa mnie, jesteś dla mnie całym światem i jestem
w stanie drugi raz pokochać tak bardzo ja Ciebie, tylko jedną wspaniałą kobietę
i nią jest nasz córka, bo jest taka sama jak Ty, piękna i inteligentna. Nie
rozumiesz, że możesz odejść? Nie możesz! Zacznij się leczyć, jak nie chcesz
tego zrobić dla mnie to zrób to dla Zuzi.- wzruszyłam się tym co do mnie
powiedział, wiedziałam już, że mam dla kogo walczyć i warto. Lekko musnęłam
wargi Łukasza, jednak chciałam więcej, po chwili przenieśliśmy się na kanapę.
*Miesiąc później*
-Pamiętasz jak Ci mówiłam, że chce urodzić jeszcze jedno dziecko?
-Tak pamiętam. Ale co z tego? Najpierw musisz się wyleczyć.
-Łukasz, ale ja jestem w ciąży.. Nie cieszysz się?- zapytałam z uśmiechem.
-Ale jak to? Cieszę się tylko, że Ty nie możesz urodzić tego
dziecka…
-Jak nie mogę? Urodzę je, żebym nie wiem co.
-Ale lekarz Ci stanowczo zabronił zachodzić w ciąże.
-To już nie moja wina, że tak się stało. Urodzę to dziecko i
nawet nie namawiaj mnie na aborcje. Bo niby, dlaczego bym miała zabijać tą
bezbronną istotkę? Teraz już jedźmy bo się spóźnimy…- zakończyłam po pól
godzinnej jazdy samochodem byliśmy już w szpitalu.
-Wejść z Tobą?- spytał Łuki, stojąc przy drzwiach od Sali,
gdzie miała obyć się moja „konferencja” na temat przeszczepu szpiku.
-Nie, pójdę sama.- uśmiechnęłam się i weszłam do
pomieszczenia, gdzie czekało na mnie kilku specjalistów.
-Niech Pani usiądzie.- powiedział jeden z lekarzy.
-A więc dawcą jest mężczyzna, pochodzi z za granicy, myślę
że za około tydzień będziemy mogli podjąć się przeszczepu.
-To świetnie, tylko muszę Wam o czymś powiedzieć.
-Tak?
-Jestem w ciąży.- oznajmiłam.
-Jest Pani nie poważna? Wie Pani jak trudno było znaleźć
dawcę?
-Proszę mi tylko powiedzieć, czy jestem w stanie urodzić
zdrowe dziecko?
-Szanse są praktycznie zerowe, musi Pani usunąć to dziecko, jeżeli
chce Pani dalej żyć.- zakończył lekarz prowadzący.
-Nie, chce urodzić.
-A ja daje Pan szanse na urodzenie tego dziecka. –
powiedziała doktor Bielecka. Po chwili opuścili salę wszyscy inni, zostałam
razem z nią, zawołałam do nas Łukasza.
-Musi Pani przez całą ciążę, być w szpitalu. Nie możemy już
podawać Pani też żadnych leków, także nowotwór będzie się rozwijał, dopiero gdy
Pani urodzi to będziemy mogli się podjąć chemioterapii, a potem już będzie
można przystąpić do przeszczepu, tylko jeżeli Pani to wszystko przeżyje, jak na
razie bądźmy dobrej myśli….
Przez kilka ostatnich miesięcy moim domem był szpital,
cieszyłam się że mogłam urodzić drugie dziecko, mimo że dużo nim ryzykowałam,
między innymi życie. Byłam szczęśliwa…Dziewczynom powiodło się na Mistrzostwach, jak widać dały radę i beze mnie. Przywiozły złoty medal, właśnie teraz oglądałam finał.
-"Ten medal dedykujemy dla naszej wspaniałej Patrycji, zdrowiej nam szybciej, więcej medali to tylko możemy zdobywać z Tobą" Dawno się tak nie uśmiałam jak teraz, mimo to bardzo było mi miło i brakowało mi kadry.
W siódmym miesiącu nastąpiły komplikacje, dostałam strasznych
skurczów, wtedy doktor Bielecka, powiedziała że to już pora, przewieziono mnie
na salę porodową, zrobiono mi tak zwaną „casarkę” nie długo po tym na świat
zawitał, mój drugi potomek…
Za mali żeby podskoczyć
Z niemocy wyrwać się na krok
Za słabi by spojrzeć w oczy
Tym którzy nietykalni są
Żal i obojętność dobrze mają się
Z niemocy wyrwać się na krok
Za słabi by spojrzeć w oczy
Tym którzy nietykalni są
Żal i obojętność dobrze mają się
__________________________________________________________
Mam nadzieję, że Wam się podoba :) ;)
Czułam się jakbym oglądała "Nad życie".... Piękny odcinek....
OdpowiedzUsuń