środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 11


Na drugi dzień postanowiłam spotkać się z Nikolą, miałam jej dużo do opowiedzenia.
-Kochanie, już wychodzę Nikola po mnie przyjechała.- krzyknęłam do Łukasz stojąc przy drzwiach.
-Tylko nie wracaj późno.
-Postaram się.- odpowiedziałam po czym wyszłam z domu.
-Cześć, mała kiedy ja Cię widziałam.- rzuciłam na powitanie.
-No hejka wielkoludzie.- odpowiedziała. Strasznie lubiłam się z nią drażnić. A już po kilku minutach byliśmy w kawiarni.
-No to opowiadaj. Co u Ciebie.- powiedziałam gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia.
-Ty pierwsza.- mruknęła.
-Takie najważniejsze z tego wszystkie to chyba to, że Łukasz mi się oświadczył.
-No nareszcie. Gratuluję!- wykrzyczała Nika.
-Ale to nie wszystko. Wczoraj była u nas Agnieszka była żona Łukasza. Narobiła strasznej awantury, że jest z nim w ciąży. Byłam w totalnym szoku. Jestem z Łukaszem już 4 miesiące a ona przychodzi do domu i opowiada takie rzeczy.- niemal wykrzyczałam.
-Nie wiem co bym zrobiła jakby mi się zdarzyła taka sytuacja. To się w głowie nie mieści. A jak kolano?- jęknęła.
-Już lepiej, dzięki. A teraz mów co u Ciebie?
-Jestem w ciąży.- powiedziała i zakryła twarz rękami.
-No to super.
-Ale Ty nic nie rozumiesz, ja nie chcę tego dziecka.- szepnęła po przez łzy.
-Jak to nie chcesz? Nie rozumiem. Jak ja bym była na twoim miejscu skakałabym ze szczęścia.- próbowałam jakoś pocieszyć Nikolę.
-Ale to dzieję się wszystko za szybko. Byłam w szczytowej formie. Na dzieci by jeszcze przyszedł czas.- jęczała.
-Teraz to musisz zając się sobą. Dziecko musi się narodzić. Nikola tylko nie zrób nic głupiego!
-No co Ty za bardzo pokochałam już to dzieciątko.
-A co na to Patryk?- spytałam po chwili.
-Jak mu tylko powiedziałam, niemal nie spadł z krzesła. Oczywiście ze szczęścia.
-No to widzisz. Myślę, że będziecie dobrymi rodzicami. Wszystko będzie dobrze.
-A Wy? Rozmawialiście już na temat dziecka?- zapytała Nikola.
-Nie, w ogóle nie myślę na razie na dzieciach, a Łukasz na całe szczęście nie zaczynał nawet takiej rozmowy. Wspominał nie dawno, że chce mieć gromadkę dzieci i żonę która go już nigdy nie zawiedzie.- odpowiedziałam. Nikola poszła po zamówienie, jak wracała coś przykuło jej uwagę. Tylko jeszcze nie wiem co.
-Ej Patrycja patrz. To chyba Kamil jest z jakąś dziewczynął.- powiedziała, po cichu.
-Tak to on. Kamil jest razem z Agnieszką. Ciekawe o czym rozmawiają.- zaciągnęłam jednym tchem.
-Agnieszka? Była żona Łukasza?
-Tak.
-A to Ci ciekawe.- uśmiechnęła się Niki.
-Hmm… Kolejny kochanek do kompletu. No cóż pora się zbierać obiecałam Łukaszowi, że nie wrócę późno a już 17.50.
-No to idziemy. – wyszliśmy z kawiarni i po kilku minutach byliśmy pod domem.
-Wejdziesz?- zapytałam przyjaciółkę.
-Nie dzięki, musze wracać Patryk czeka. Wpadnę innym razem.
-Dobra. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.- odpowiedziała po czym jakoś do kuśtykałam do doomu, kolano znowu zaczynało mnie gorzej boleć. Muszę w końcu zacząć odpoczywać. Nadal ciekawiło mnie dlaczego Kamil spotyka się z Agnieszką. Postanowiłam o tym powiedzieć Ziomkowi.
-Jestem.- krzyknęłam wchodząc do domu. Ale nikt nie odpowiedział.- Łukasz jesteś? Wróciłam już.- weszłam do salonu i zobaczyłam jak Łuki śpi, musiał zasnąć przy czytaniu książki położyłam się koło niego i wtuliłam się w jego ciało i ja również zasnęłam. Obudził mnie zapach porannej kawy.
-Cześć Misiu.- powiedziałam wchodząc do kuchni, przez noc ból ustał.
-Cześć Kochanie, kawy?- spytał Żygadło.
-Pewnie.
-O której wróciłaś?
-Po 18.00. Muszę Ci coś powiedzieć.
-Co takiego?
-Wczoraj w kawiarni jak byłam z Nikolą widziałam Kamila i Agnieszkę razem. Czuję, że oni rozmawiali na nasz temat.- opowiedziałam.
-Bardzo możliwe, Agnieszka jest nie obliczalna.
-Damy radę.- rzuciłam i poszłam pod prysznic, ubrałam dres i poszłam do salonu, Ziomek też tam był.
-Co czytasz?- spytałam.
-Nic takiego. Nudna ta książka. A powiedz co u Nikoli i Patryka?- uśmiechnął się Łuki.
-Nikola jest w ciąży.- odpowiedziałam.
-To świetnie.- mruknął.- A co z nami?
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-No chodzi o to co dalej planujemy. Ślub, dzieci…- zaczął.
-Na dzieci to musisz jeszcze poczekać.
-Ale ja już swoje lata mam nie chcesz zostać ojcem jak już będę mógł być dziadkiem.
-Dobrze wiem ile masz lat. Wcale nie jesteś taki stary. Zdecydowałam się być twoją żoną, ale nie chce żebyś na mnie naciskał.
-Nie chce tego robić, ale chce mnie swoje potomstwo.
-Ja też. Daj mi jeszcze trochę czasu mam dopiero 19 lat, jeszcze miesiąc i moje urodziny. Daj mi czas do tego czasu. Zgoda?
-Zgoda. A ślub?
-Nie wiem sierpień? Ten miesiąc jest piękny.
-No to sierpień.- zakończył Łukasz. Siedzieliśmy parę godzin bez słowa, nie przeszkadzało mi takie wyciszenie, dopóki nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć a przez oczami pokazał się.
-Igła! Jak dawno się widzieliśmy.- powiedziałam przytulając się do Libero.
-Nie jestem sam. – wtedy do domu weszli chłopaki, przytuliłam wszystkich po kolei. Bardzo się za nimi stęskniłam dawno się widzieliśmy. Szczerze mówiąc bardzo mi ich brakowało.
-No to zaczynamy imprezę.- krzyknął Ignaczak.
-Czy mogę Cię prosić do tańca?- podszedł do mnie Mariusz.
-Nie, ja dzisiaj nie tańczę.- odpowiedziałam.
-Słyszycie?! Nasza królowa parkietu nie tańczy dzisiaj!- Szampon wykrzyczał chyba na cały głos.
-A to czemu? W ciąży jesteś?- spytał Kurek. Nagle cała ekipa zaczęła buczeć.
-Nic z tych rzeczy. Po prostu mam kontuzję kolana. Doktor mi nie pozwolił go nadwyrężać więc pozwolicie, że dzisiaj sobie posiedzę.- wytłumaczyłam wszystko żeby nie było jakiś wątpliwości.
-Patrycja choć musimy im powiedzieć, że się zaręczyliśmy. – podszedł do mnie Łukasz. Po chwili byliśmy już na środku salonu.
-Chcieliśmy Wam coś powiedzieć.- zaczął Żygadło. – Patrycja jest już moją narzeczoną.- skończył, a ja pokazałam wszystkim mój pierścionek i zaczęliśmy zbierać gratulacje.