niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 8


Dni mijały szybko, dziś o 18.00 miała odbyć się operacja Łukasza, strasznie się o niego bałam.
-Kochanie bardzo się o Ciebie boje.- powiedziałam do Łukasza.
-Ale nie masz czego, wszystko będzie dobrze, a teraz idź na trening.- odpowiedział Łuki.
-Zwariowałeś?! Nie zostawię Cię, będę cały czas przy Tobie. Teraz to ja będę Twoim stróżem.
-Wiem, że się o mnie martwisz ale nie możesz ryzykować tym kariery.
-Mogę i chcę, nie zabronisz mi tego, a Ty co byś zrobił jak by mi się coś stało?- zapytałam.
-Pewnie to samo co Ty teraz.
-No to widzisz, nigdzie nie jadę.
-Trener będzie na Ciebie zły.- Łukasz nadal nalegał abym pojechała na trening, ale byłam nie ugięta.
-Wiążąc się z Tobą wiedziałam co mnie czeka, wiedziałam, że kiedyś będę musiała się pogodzić z tym, że wyjedziesz do Rosji, że będziesz miał operację, ale wiem też nie jestem silna i dam sobie ze wszystkim radę, więc nie każ mi teraz iść na trening Ty jesteś ważniejszy.- cały czas patrzyłam Łukaszowi w oczy, widziałam tam smutek, ale również szczęście, z niecierpliwością czekałam na jego odpowiedź.
-Nawet nie wiesz jak silnie zacząłem Cię Kochać w chwili jak się do mnie wprowadziłaś, jesteś najwspanialszą Kobietą na świecie!- odpowiedział po chwili namysłu. Czułam się jakbym byłam najszczęśliwszym człowiekiem na całej kuli Ziemskiej, po czym zaraz znaleźliśmy się w sypialni tym razem nie odmawiałam była 9.30 mieliśmy dużo czasu do operacji. O 17.00 byliśmy gotowi do wyjazdu, szpital znajdował się drugim końcu miasta, więc trochę czasu zajmie przedostanie się tam. Wsiedliśmy do Audi i po 40 minutach byliśmy już w recepcji.
-Pan Żygadło tak?- zapytała pielęgniarka.
-Tak.- potwierdził.
-A to jest pańska rodzina?
-Owszem, moja przyszła żona.- odpowiedział. Bardzo zdziwiłam się gdy wypowiadał te słowa, ale nie przeszkadzało mi to.
-Pójdą teraz państwo do końca korytarzem i sala po prawej, a tylko Pani musi poczekać na zewnątrz. Skinęliśmy i poszliśmy w tamtym kierunku przed salą operacyjną pożegnałam się z Łukaszem namiętnym pocałunkiem, on odwzajemnił to.
-Wszystko będzie dobrze, nie martw się.- zapewniał.
-Musi być.- odpowiedziałam i patrzyłam jak Łukasz znika za drzwiami.
Operacja trwała 3 godziny, doktor prowadzący i opiekujący się Łukim powiedział mi, że operacja przeszła zgodnie z planem.
-Pani Patrycjo proszę się nie martwić jeszcze 2 zabiegi, rehabilitacja i wszystko będę jak dawniej.- zapewniał lekarz po czym odszedł. Cieszyłam się z jego słów, ale jedno wciąż mnie dręczyło. Łukasz prędzej czy później wróci do Rosji co wtedy będzie z nami? Często się nad tym zastanawiałam, ale nie umiałam sobie sama znaleźć odpowiedzi. Po chwili dostałam sms-esa od Igły.
- I jak?
- Wszystko w porządku. J Jestem teraz na sali już z Łukaszem, ale jest w śpiączce, nie długo powianiem się obudzić. Kiedy przyjedziesz?
-Będę najwcześniej za dwa dni, bo jestem w Gdańsku. J
-Ok. Będziemy na Ciebie czekać.
-J
Łukasz obudził się dopiero o 5.00 nad ranem jak nie spałam przez całą noc.
-Cześć Kochanie, jak się czujesz? Pójdę po lekarza, kazał żebym go zawała jak się obudzisz.- zaczęłam jak tylko Łuki otworzył oczy.
-Cześć, dziękuję, że jesteś ze mną. Czuję się jak nowy narodzony.- odpowiedział
-Cieszę się. Zaraz wracam.- odchodząc dałam Łukaszowi buziaka w policzek.
Zawołałam doktora i razem poszliśmy do sali rozgrywającego.
-Dzień dobry!- zawołał radośnie lekarz wchodząc do pokoju.- Jak łokieć? Boli/nie boli?
-Dzień dobry. Trochę szczypie.- rzekł Łuki.- Za ile będę mógł wyjść stąd?
-Gdzie się tak Panu śpieszy? Narzeczoną ma Pan przy sobie, tak jak w domu, ale myślę, że tak za 5 dni Pana wypuścimy.
-Czemu tak długo?- pytał ponownie Łukasz.
-Musimy być pewni czy wszystko jest największym porządku. A teraz przepraszam ale inni pacjenci czekają. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.- wesoło krzyknęliśmy w stronę drzwi.
-Igła będzie dopiero za 2 dni. Mówił, że nie może wcześniej, bo jest w Gdańsku.- mruknęłam po chwili.
-To dobrze. Możesz iść do domu, wszystko jest okey, jakby coś się działo dam Ci znać.- zaczął.
-Nie ma mowy zostaję tu z Tobą dopóki Cię nie wypiszą. – zakończyłam ten temat.
Te dwa dni minęły szybko. Dzień i noc czuwałam nad łóżkiem Łukasza, często wręcz wyganiał mnie do domu, ale i tak się go wcale nie słucham, po prostu chciałam być z nim cały czas. Łokieć wracał do pełnej sprawności, 30 maja i 15 czerwca miały odbyć się ostatnie zabiegi już tylko laserowe, potem Łukasza czeka jeszcze 5-cio miesięczna rehabilitacja, a później się okaże co będzie dalej, za 2 dnia Łukasz miał wrócić do domu. Był wieczór Łuki zasnął, a do sali wszedł Krzysiek.
-Mała co Ty tu robisz jeszcze? Zmiana idź do domu ja teraz trochę z Ziomkiem posiedzę, przyjedziesz jak odpoczniesz.- powiedział Ignaczak na powitanie.
-Tylko nie mała, bo jestem trochę wyższa od Ciebie, a po drugie to siedzę już to z nim 3 dni i nie zamierzam się stąd ruszać.- odpowiedziałam.
-Co tu się dzieje?- ocknął się rozgrywający.
-Próbuje jej przemówić, żeby poszła do domu odpocząć, teraz ja chcę trochę pobyć z Tobą.- wszystko odwiedziła Igła.
-Patrycja, możesz chociaż na chwilę zostawić samych? Długo się nie widzieliśmy chcemy pogadać, a w ogóle to marsz do bufetu, przez ten szpital zmarniałaś, chociaż to ja tu leże.- powiedział Łukasz.
-No dobra. Idę, ale wrócę za godzinę.
-Dobrze.- odpowiedzieli razem.
W bufecie była bardzo miła kucharka, dało z nią się normalnie porozmawiać. Na jedzenie też nie narzekałam było jednym z najlepszych dań szpitalnych jakie w życiu jadłam. Wracając do sali pod numerem 8 wpadły mi w ucho słowa Ziomka „ Zastanawiam się nad pierścionkiem z czerwonych rubinem, nie wiem tylko czy jej się spodoba”. Bardzo ciekawiło mnie to co on kombinuje. W przeciągu tych ostatnich 2 dni, za kolegowałam się ze starszą Panią z bufetu. Cała kadra była z nami te ostatnie dnie, nie byłam wcale wyczerpana choć przespałam spokojnie na szpitalnym łóżku tylko jedną noc. Byłam zadowolona, że po woli wszystko wraca do normy.
20 października poszłam po wypis i zabrałam Łukasz do domu. Ciągle mnie męczył, że to on powianiem kierować, lekarz nie miał nic przeciwko, więc to i ja przystałam na jego prośbę i z  piskiem opon po kierowaliśmy się w stronę domu.