czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 61


- Chciałam Cię zaprosić, za dwa dni na takie jakby przyjęcie – powiedziała nie pewnie Agnieszka.
- Z jakiej okazji? – spytałam.
- Dowiesz się jak przyjdziesz, będziesz? – spytała pełna nadziei.
- Gdzie?
- W kościele Santa Maria del Pi, o godzinie 12. Będziesz?
- W kościele? Przyjecie? Porąbało cię? – spytam zdziwiona, co ona planowała, wiem że ma dziwne pomysły, ale tego bym się nie zdziwiła.
- Tak to taka msza, ubierz się ładnie, weź Łukasz i kogo tam jeszcze chcesz, mnie obojętnie, a fajnie jak poznam więcej ciekawych osób.
- Dobrze, wezmę przyjaciółkę, a Zuzia może iść?
- Jasne, jak tylko chcesz je wziąć – powiedziała po czym się rozłączyła. Co ona znowu wymyśliła? W salonie siedziałam jeszcze jakąś godzinę, po czym zrezygnowana poszłam na górę. Przechodząc koło jej pokoju, stanęłam i nasłuchiwałam, zapukałam. Brak odzewu, zapukałam znowu, nadal cisza, szarpnęłam lekko za klamkę i weszłam do pokoju. Nikola spała na łóżku, odwrócona tyłem do drzwi. Podeszłam do niej i nakryłam kocem, nawet nie drgnęła. Zostawiłam uchylone drzwi i poszłam do siebie. Opowiedziałam Łukaszowi o telefonie Agi.
- To w cale nie jest głupi pomysł – powiedział, popatrzyłam na niego krzywo – pójdą z nami i może to coś da, może znowu się zbliżą do siebie? – Łukasz miał rację, pójcie na te msze czy cokolwiek to było mogło im pomóc, zaszkodzić to już chyba nie mogło. Zgodziłam się na jego plan, postanowiłam ze jutro im wszystko powiem. 
Na drugi dzień wstałam wcześnie, nie mogąc spać. Przebrałam i umyłam Zuzie, która obudziła się równo ze mną i poszłyśmy razem na śniadanie. Siedząc bezczynnie narobiłam wszystkim śniadanie, tak jak lubią. Około 10 wstał Łukasz, zaraz za nim Nikola i Patryk, wszyscy zeszli do kuchni zwabieni aromatem świeżej kawy. W ciszy zjedli śniadanie, postanowiłam przerwać tę grobową cisze.
- Jutro na 12 wychodzimy – zaczęłam, Nikola i Patryk popatrzyli na mnie dziwnie – tak, wszyscy, idziemy do kościoła, dostałam zaproszenie od przyjaciółki z drużyny. Bez gadania, macie się ładnie ubrać – byłam stanowcza, a raczej taką grałam. Po obiedzie pojechałyśmy z Nikolą na zakupy, nie pomyślałam żeby brać ze sobą cos odświętnego, kto by przypuszczał? Wybrałam jedwabną sukienkę, w kolorze brzoskwiń z śmietaną, była piękna, do tego czarne skórzane wysokie szpilki, takie jak lubiłam. Nikola kupiła sobie oliwkową krótką sukienkę i białe szpilki, niższe niż moje, ni lubiła wysokich.  Gdy wróciłyśmy do domu, kolacja na nas czekała. Po kolacji szybko poszłam się umyć i poszłam spać.
Obudziłam się o 7, wstałam i zaczęłam się szykować, zbudziłam Łukasza, on jak zwykle szybko się umył i założył garnitur, świetnie w nim wyglądał. Po 11 wyszliśmy z domu, i pojechaliśmy pod kościół. Wiele ludzi już było zgromadzonych, w tym jak się okazało kilku siatkarzy. Podeszliśmy do nich.
- Wy tez tu? – spytał Łukasz witając się z nimi.
- Bardzo śmieszne, jak może nas nie być? – zapytał Igła robiąc dziwną minę – musimy tu być, przecież nie wiemy kto będzie drużbą.
- Drużbą? – zapytałam zdziwiona.
- To wy nie wiece po co tu jesteście? – zapytał Igła coraz bardziej się śmiejąc.
- Ślub? – zapytaliśmy równocześnie z Łukaszem – Kto?
- Boże – Igła zrobił face palma, reszta siatkarzy zaczęła się śmiać – Agnieszka z Łukaszem, nasza Agusia z Kadziem. Dotarło?
- Chyba jeszcze nie – powiedziałam zdziwiona. Gdy trochę do nas dotarło całe wydarzenie, przedstawiliśmy siatkarzom Nikole, Patryka i Kacpra. Przywitaliśmy się także z dziewczynami z drużyny, które zdołały tu dotrzeć. Okazało się ze tylko my o niczym nie wiedzieliśmy. Punktualnie o 12 zaczęła się cała ceremonia. W takt muzyki weszła Agnieszka w przepięknej sukni, która idealnie podkreślała jej kobiecie kształty. Miała pięknego warkocza, plecionego z boku głowy, jej brązowe loki spływały po plecach. Delikatny makijaż podkreślał naturalne piękno, ta dziewczyna nie potrzebowała makijażu by być piękna. Czekoladowe oczy błyszczały spod gęstych i długich rzęs, a delikatny błękit na oczach podkreślał jej jedwabistą skórę. Gdy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Zrobiłam to samo. Prowadził ją wysoki, zielonooki brunet, jedyne co ich łączyło to to, że oboje mieli jasną i delikatna cerę, ale na marginesie był bardzo przystojny. Podał rękę Agi Łukaszowi i odszedł na bok. Okazało się że miałam być jej drużbą, a Łukasz Kadzia. Cała ceremonia przebiegła szybko, gdy padły słowa – ‘Ogłaszam was mężem i żona’ wszyscy wstali i zaczęli bić brawo, młodzi małżonkowie nawet nie czekali na pozwolenie tylko od razu się pocałowali. Stojąc i klaskając przypomniał mi się mój własny ślub, może nie był tak wystawny jak ten, ale mnie w zupełności wystarczał. Po wyjściu z kościoła Aga podbiegła do mnie.
- Boże jak się cieszę ze przyszłaś – powiedziała ściskając mnie mocno, miała krzepę to trzeba jej przyznać.
- Gdybym wiedziała to bym się zastanowiła – popatrzyła na mnie – jasne ze bym przyszła. Przecież to ty mnie zaprosiłaś. Ale czemu wcześniej nie powiedziałaś mi że się zaręczyliście.
- Nie chciałam wzbudzać sensacji, a po za tym, chyba ważniejszy jest ślub? – powiedziała oglądając obrączkę – pamiętasz jak świętowaliśmy? – kiwnęłam głową – Byłaś już mocno zmęczona z reszta ja tez, gdy wróciliśmy do swoich pokoi Łukasz zaciągnął mnie do swojego i mi się oświadczył, powiedział że miał zrobić to wcześniej ale się bał ze odmówię, na początku myślałam że jest pijany, ale powiedział to wszystko bez zająknięcia i miał przy sobie pierścionek – pokazała mi pierścionek zaręczynowy na prawej ręce.
- Co za romantyczne – powiedziałam z przekąsem – czemu nosisz obrączkę na lewej ręce nie na prawej?
- Na lewej jest prawidłowo, to od serca – uśmiechnęła się. Gawędziliśmy jeszcze przez jakiś czas, potem przyszedł czas na udanie się na wesele. Wszystko odbyło się w pobliskiej restauracji, była ekskluzywna i wystawna. Było przeróżne jedzenie, i było tego dużo, jednak jak się okazało było i tak za mało, siatkarze i siatkarki jedli za trzech, równocześnie spalając wszystko w tańcu. Siedziałam koło Agnieszki, mimo że co chwila wyrywał nas ktoś do tańca, to cały czas rozmawiałyśmy. Gdy opowiedziałam jej że Nikoli i Patrykowi się nie układa, popatrzyła na mnie i powiedziała:
- Być może tak było.
- Nie tak było tylko tak jest – zaprzeczyłam.
- Pati popatrz się na nich i powiedz że się mylę – popatrzyłam w te samą stronę co ona.  Miała rację, Nikola i Patryk tańczyli razem mocno się przytulając i rozmawiając. Gdy ich takich ujrzałam ulżyło mi, nie musiałam się już o nich martwić, było dobrze.
- Masz rację – powiedziałam do Agi, ona za to się uśmiechnęła. Gdy Nikola usiadła podeszłam do niej, nie musiałam nic mówić, rozumiałyśmy się bez słów.
- To była tylko chwilowy zgrzyt, wszystko już w porządku – uśmiechnęłam się do niej.
- Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Tak – powiedział Patryk stając za mną – zrozumiałam że się pomyliłem, zgubiłem drogę, a ona jak zwykle mnie na nią naprowadziła. Jest moim światłem – powiedział po czym ucałował ją. Odeszłam uśmiechnięta i poszukałam Łukasza. On także zauważył że się pogodzili. Resztę wieczoru tańczyłam z Łukaszem, długo rozmawialiśmy, o wszystkim. Gdy dzieci zaczynały zasypiać zebraliśmy się i pojechali do domu. Obiecałam Adze ze zadzwonię. Do domu wróciliśmy po 12, szybko przebrałam Zuzię i sama poszłam pod prysznic, Łuki w ten czas zdążył już zasnąć, weszłam do łóżka i nim się zorientowałam zasnęłam kamiennym snem.
Wstała na obiad, który robiła Nikola razem z Patrykiem, oboje dobrze gotowali i dobrze im to wychodziło. Mimochodem dzień naszego wyjazdu zbliżaj się nie ubłaganie, nie chciałam z jednej strony jechać, chciałam mieszkać blisko Nikoli, mojej prawdziwej przyjaciółki, ale ani ona ani ja nie porzucimy sportów które kochamy, jej drugą miłością jest piłka, moją siatkówka, pochodzimy z różnych światów, ale jednak bardzo bliskich. Dwa tygodnie to za mało by nacieszyć się jej towarzystwem, bałam się o nią, a jednak wiedziałam ze da sobie radę. Przypomniały mi się kiedyś jej słowa, jeszcze z czasów dzieciństwa: ‘Bardziej od pieniędzy potrzebujesz miłości, miłość to siła nabywcza szczęścia. Nie maż o sławie, ona przyjdzie i będzie, a miłość może w każdej chwili odejść.’
Zgadzam się z jej słowami, miłość trzeba codziennie pielęgnować, inaczej można ją szybko zaniedbać. Choć bardzo chciałabym ją jeszcze zobaczyć, to miałam dziwne przeczucie że już jej nie zobaczę, a przynajmniej nie prędko. 
Nadszedł dzień naszego wyjazdu, obie z Nikolą płakałyśmy cały dzień, o 16 mięliśmy samolot. Na lotnisku byłyśmy po 14, dzięki temu miałyśmy jeszcze czas na rozmowę. Obiecałam jej ze zadzwonię, i że będę śledzić wyniki jej i Patryka, obiecała mi to samo. Gdy przyszedł czas na pożegnanie nie mogłyśmy się od siebie oderwać, Łukasz musiał robić to na siłę. Stojąc w kolejce na odprawę przypomniały mi się jej słowa: ‘Nie potrzeba ci pieniędzy, tylko miłości. Miłość prowadzi do szczęścia. Nie szukaj sławy, ona przyjdzie, za to miłość trzeba pielęgnować, bo szybko może odejść’. Zgadzam się z jej słowami, miłość jest ulotna i nie trwała, za to sława będzie długo i nie trzeba szczególnie się o nią troszczyć. Popatrzyłam na nią, wciąż tam stała i mi machała, płacząc. Było moją siostrą, której nigdy nie miałam. To nie więzy krwi czynią cię z kimś rodziną, tylko jego czyny, albo zasłuży, albo nie. Ona zasłużyła na to, zawsze przy mnie była, od dziecka, podawała mi rękę gdy przewracałam się, gdy doznawałam kontuzji i nie mogłam grać, stała obok mnie czekając aż przejdzie mi złość, spełniała moje prośby, nigdy się nie skarżyła, nigdy. Patrząc w jej oczy widziałam lata naszej znajomości, nasze wszystkie kłótnie, wzloty i upadki, wiele razy potykałyśmy się w życiu, ale zawsze podnosiłyśmy się, otrzepywały i szły dalej z jeszcze większą determinacją. Łukasz musiał ciągnąć mnie za sobą, inaczej pobiegła bym znowu do niej. Zamykające się drzwi po odprawie, zamknęły część naszej wspólnej historii, była ona długa. Były w niej momenty tragiczne, ale i śmieszne, zawstydzające, ale także które przepełniały nas dumą. Gdyby wszystko to spisać, wyszła by z tego bardzo gruba książka, ciekawa i wciągająca.
W samolocie długo myślałam nad naszą opowieścią, ‘Pati i Nikola – dwie dziewczyny, które podbiły świat’. Tak mogła by nazywać się nasz książka i pewnie by tak było. Zmęczona i smutna zasnęłam. Obudziło mnie dopiero lądowanie. Wychodząc na główną płytę lotniska odetchnęłam Polskim powietrzem, było inne, ale jednak moje.
- Brakuje mi jej – powiedział do Łukasza, oddychając głęboko.
- Pewnego dnia znowu się spotkacie – powiedział pąkując bagaże do auta.
- Not yet, not yet
Pewien rozdział się skończył, by nowy mógł się napisać. Czas na nowe przygody i wazwania…






Perspektywa Agnieszki:
- Czemu ją okłamałaś – zapytał Łukasz leżąc obok mnie.
- Nie wiem, bałam się jej powiedzieć prawdę – popatrzyłam na niego – czy musimy teraz o tym rozmawiać?
- Nie, ale jestem ciekaw.
- Bałam się jej przyznać, nie wiem ile mi zostało, miesiąc, rok, 10 lat, może nawet jeden dzień. Chcę spędzić tę noc jakby to była moja ostatnia, jakby nie było jutra – popatrzyłam mu głęboko w oczy. Uśmiechnął się i mnie pocałował. Pocałunek był namiętny i gwałtowny, dzięki niemu oderwałam się od bolesnej prawdy. Nie zastanawiałam się już co będzie, wiedziałam co jest. Łukasz był ze mną i przy nim jestem bezpieczna, szczęśliwa i nareszcie jestem jego żoną, marzyłam o tym długo, od momentu gdy się dowiedziałam. To był ten facet, ten z których chciałam spędzić resztę swojego życia. I tak będzie.
W KOŃCU ZNALAZŁAM SWOJEGO KSIĘCIA Z BAJKI!




______________________________________________________________
No to koniec mojego fragmentu opowieści, mam nadzieję ze moja twórczość podobała wam sie :) nie bedę owijać w bawełnę i lecę na swojego bloga: http://w-pogoni-za-swoimi-marzeniami.blogspot.com/ wpadajcie czasem :)

4 komentarze:

  1. co??!! koniec?? chyba muszę okulary kupić... Proszę nie.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie koniec! koniec mojego pisania, jadzia do was wróci i będzie kontunuować :)

      Usuń
  2. Witam, przepraszam, że dawno się nie odzywałam ale dopiero wrócił mój komputer z naprawy. Rozdziały świetne . Ale jak to koniec ?? To jeszcze nie koniec, jeszcze muszę wiedzieć z czym Agnieszka ją okłamała.

    Pozdrawiam :)
    http://zwyklyczas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wasza Jadzia jeszcze napisze dużo rozdziałów :) Ja skończyłam, ona nie :)

      Usuń