piątek, 12 lipca 2013

Epilog

Wejść w życie kogoś kto kocha Cię Nad życie, tak samo ja ty jego,
A później zniknąć pozostawiając po sobie jedynie obrączkę,
Dwóję dzieci i kilka trofeum, które wywalczyłeś sobie
Swoim charakterem i walecznością…


Dzisiaj wraz z małym Mateuszkiem wróciłam do domu. Zuzia bardzo się ucieszyła, gdy zobaczyła swojego braciszka. Pod czas mojej nie obecności zmieniło się w domu bardzo dużo. Remont kuchni, sypialni, pokoju dla dzieciaków i salonu, wszystko podług tego co kiedyś, kiedyś, bardzo dawno sobie rysowałam, jak miałby wyglądać nasz wymarzony domek, gdy wrócę na stałe do domu, zdrowa, pełna życia i energii.-I jak Ci się podoba?- spytał po chwili Łukasz.-Jest, pięknie, tak jak marzyłam, jesteś najlepszym mężem pod słońcem, skąd wiedziałeś, że właśnie tak sobie wyobrażałam nasz domek?- zapytałam z zaciekawianiem.-Tak szczerze? Bo znalazłem Twoje zapiski, jak mi wyleciała z szafki Twoja teczka i pomyślałem że się ucieszysz.-No ba, jasne, że się cieszę, jest wspaniale, szkoda, że muszę już nie długo wracać znowu do szpitala.-Jeszcze tu wrócisz, zobaczysz, wierzę w to.- powiedział i dał mu buziaka, w oczach stanęły mi świeczki. – Ej Słoneczko nie płacz.-Łukasz nie oszukujmy się, marne są szanse że to przeżyję.-Walcz, walcz o to co Cię jeszcze czeka!!!-Próbuję…Z rodziną spędziłam niestety tylko tydzień, mimo to był wspaniały. Już dziś przygotowuję się do chemioterapii. Przeniesiono mnie do izolatki, tak żeby nie przedostały się żadne bakterie, zanim tam weszłam pożegnałam się z dziećmi i mężem, bo przecież możliwe, że to mój ostatni bliski kontakt z nimi. Zanim przyszła do mnie doktor Bielecka, napisałam list pożegnalny dla Łukasza, bo i tak wiem swoje i nie łudzę się że może być lepiej, jestem za słaba, nie chciałam zabijać dziecka, tylko dla tego żeby żyć, moje życie może się skończyć, a przed Mateuszem jeszcze całe życie, ważne że jest zdrowy, bo to jest najważniejsze.Jak się okazało chemia nie była taka straszna, co prawda wypadały mi włosy, moja skóra zaczęła się łuszczyć, jednak lekarze zdecydowali się na przeszczep…Operacja przeszła pomyślnie, teraz gdy już pozostało czekanie czy szpik się przyjmie i wybudzę się ze śpiączki, Łukasz był cały czas przy mnie i ściskał moją dłoń. Ja jednak czułam się coraz bardziej bezsilna, próbowałam walczyć, moje komórki zaczęły obumierać już co do jednej. Otworzyłam ledwo co oczy, chociaż na chwilę na ten ułamek sekundy. Uśmiechnęłam się lekko jak przez mgłę i z całych sił jakie mi tylko pozostały wsunęłam pod rękę Łukasza małą kopertę.Przejaw chwili, jedno spojrzenie… Moje oczy zaczęły po woli opadać, a uśmiech zszedł mi z twarzy, Łukasz coraz to mocniej zaciskał moje dłonie, po których zaczęły spływać słone łzy, byłego już rozgrywającego.  W jednej chwili ktoś odchodzi, a Tobie kończy się świat.


„Bądź szczęśliwy.
Nie żałuję swojej decyzji,
Gdybym miała jeszcze raz wybierać,
Wybrałabym tak samo.
Jestem szczęśliwa,
Odchodzę spełniona

Patrycja”

_____________________________________________________________________________
A więc to już koniec, tej opowieści. Z tego bloga próbowałam utworzyć taką swoją wymyśloną „Historię miłości”, z nutką „Nad życie”  Czy się udało, nie jestem do końca taka pewna J Dziękuję Wam za ponad 10 tys. Wejść, za to że wytrzymaliście ze mną te kilka wspaniałych miesięcy, za to że motywowaliście mnie na każdym kroku, gdy pisałam. Przepraszam za to że czasami tak długo musieliście czekać aż wstawię nowy, za te wszystkie błędy które robiłam w pisaniu. Mam nadzieję, że podoba Wam się moje opowiadanie, sama pisząc ten epilog, miałam łzy w oczach :D Czy jeszcze kiedyś powrócę? Sama nie wiem, mam już jakieś pomysły, ale wątpię czy będę pisać jeszcze jedno opowiadanie. Może mi podpowiecie co mam dalej robić? Pisać czy nie pisać? J Jak na razie współtworzę bloga z koleżanką Moniką, na którego serdecznie zapraszam*. Dzięki jeszcze raz. Cześć! J