Wejść w życie kogoś kto kocha Cię
Nad życie, tak samo ja ty jego,
A później zniknąć pozostawiając
po sobie jedynie obrączkę,
Dwóję dzieci i kilka trofeum,
które wywalczyłeś sobie
Swoim charakterem i walecznością…
Dzisiaj wraz z małym Mateuszkiem wróciłam do domu. Zuzia
bardzo się ucieszyła, gdy zobaczyła swojego braciszka. Pod czas mojej nie
obecności zmieniło się w domu bardzo dużo. Remont kuchni, sypialni, pokoju dla
dzieciaków i salonu, wszystko podług tego co kiedyś, kiedyś, bardzo dawno sobie
rysowałam, jak miałby wyglądać nasz wymarzony domek, gdy wrócę na stałe do
domu, zdrowa, pełna życia i energii.-I jak Ci się podoba?- spytał po chwili Łukasz.-Jest, pięknie, tak jak marzyłam, jesteś najlepszym mężem
pod słońcem, skąd wiedziałeś, że właśnie tak sobie wyobrażałam nasz domek?-
zapytałam z zaciekawianiem.-Tak szczerze? Bo znalazłem Twoje zapiski, jak mi wyleciała
z szafki Twoja teczka i pomyślałem że się ucieszysz.-No ba, jasne, że się cieszę, jest wspaniale, szkoda, że
muszę już nie długo wracać znowu do szpitala.-Jeszcze tu wrócisz, zobaczysz, wierzę w to.- powiedział i
dał mu buziaka, w oczach stanęły mi świeczki. – Ej Słoneczko nie płacz.-Łukasz nie oszukujmy się, marne są szanse że to przeżyję.-Walcz, walcz o to co Cię jeszcze czeka!!!-Próbuję…Z rodziną spędziłam niestety tylko tydzień, mimo to był
wspaniały. Już dziś przygotowuję się do chemioterapii. Przeniesiono mnie do
izolatki, tak żeby nie przedostały się żadne bakterie, zanim tam weszłam
pożegnałam się z dziećmi i mężem, bo przecież możliwe, że to mój ostatni bliski
kontakt z nimi. Zanim przyszła do mnie doktor Bielecka, napisałam list
pożegnalny dla Łukasza, bo i tak wiem swoje i nie łudzę się że może być lepiej,
jestem za słaba, nie chciałam zabijać dziecka, tylko dla tego żeby żyć, moje
życie może się skończyć, a przed Mateuszem jeszcze całe życie, ważne że jest
zdrowy, bo to jest najważniejsze.Jak się okazało chemia nie była taka straszna, co prawda
wypadały mi włosy, moja skóra zaczęła się łuszczyć, jednak lekarze zdecydowali
się na przeszczep…Operacja przeszła pomyślnie, teraz gdy już pozostało
czekanie czy szpik się przyjmie i wybudzę się ze śpiączki, Łukasz był cały czas
przy mnie i ściskał moją dłoń. Ja jednak czułam się coraz bardziej bezsilna,
próbowałam walczyć, moje komórki zaczęły obumierać już co do jednej. Otworzyłam
ledwo co oczy, chociaż na chwilę na ten ułamek sekundy. Uśmiechnęłam się lekko
jak przez mgłę i z całych sił jakie mi tylko pozostały wsunęłam pod rękę
Łukasza małą kopertę.Przejaw chwili, jedno spojrzenie… Moje oczy zaczęły po woli
opadać, a uśmiech zszedł mi z twarzy, Łukasz coraz to mocniej zaciskał moje
dłonie, po których zaczęły spływać słone łzy, byłego już rozgrywającego. W jednej chwili ktoś odchodzi, a Tobie kończy
się świat.
„Bądź szczęśliwy.
Nie żałuję swojej decyzji,
Gdybym miała jeszcze raz
wybierać,
Wybrałabym tak samo.
Jestem szczęśliwa,
Odchodzę spełniona
Patrycja”
A więc to już koniec, tej opowieści. Z tego bloga próbowałam
utworzyć taką swoją wymyśloną „Historię miłości”, z nutką „Nad życie” Czy się udało, nie jestem do końca taka pewna J Dziękuję Wam za ponad
10 tys. Wejść, za to że wytrzymaliście ze mną te kilka wspaniałych miesięcy, za
to że motywowaliście mnie na każdym kroku, gdy pisałam. Przepraszam za to że
czasami tak długo musieliście czekać aż wstawię nowy, za te wszystkie błędy
które robiłam w pisaniu. Mam nadzieję, że podoba Wam się moje opowiadanie, sama
pisząc ten epilog, miałam łzy w oczach :D Czy jeszcze kiedyś powrócę? Sama nie
wiem, mam już jakieś pomysły, ale wątpię czy będę pisać jeszcze jedno
opowiadanie. Może mi podpowiecie co mam dalej robić? Pisać czy nie pisać? J Jak na razie
współtworzę bloga z koleżanką Moniką, na którego serdecznie zapraszam*. Dzięki
jeszcze raz. Cześć! J