Obudziłam się przed 8.00, Łukasza ze mną nie było, ale po
kilu minutach do naszego pokoju przyszedł Bartek. Widziałam, że trzymał coś w
rękach.
-Śniadanko przyszło.- powiedział na powitanie.
-Nie otruje się?- spytałam pół śmiechem.
-Mam nadzieję, że nie.
-No to dawaj, głodna strasznie jestem.
-Smacznego.
-Dzięki, a gdzie jest Łukasz?
-Poszedł coś załatwić, wróci wieczorem. Więc wychodzi na to,
że będziemy sami, aż cały dzień.
-O Boże, za jakie grzechy?
-Chciałem Ci pokazać miasto, ale jak nie chcesz…
-Zaraz będę gotowa.- zeszłam z łóżka i poszłam wziąć
prysznic. Po 15 minutach byłam gotowa do wyjścia.
-To gdzie najpierw idziemy?- zapytałam.
-Nie wiem, może też do parku. Jest tam naprawdę pięknie.
-Zbieraj się szybko.
-Co Ci tak śpieszno?
-No, bo chcę jak najszybciej zobaczyć okolicę.- uśmiechnęłam
się i zaraz byliśmy na dworze. Był dopiero początek grudnia, a jezdnie były
strasznie zasypane śniegiem i było mroźno, ale to nie mogło pokrzyżować planów
związanych ze zwiedzeniem miasta.
-Kiedy grasz swój najbliższy mecz?- spytałam.
-Jutro, a Ty z Łukaszem macie VIP-owskie wejściówki. Cieszysz
się?
-Skacze z radości. Myślałam, że już jutro nas tu nie będzie.
-Aż tak bardzo chcesz wracać do Polski, co Ci się tu nie
podoba? Tu jest naprawdę pięknie.
-No tak jest pięknie, ale w Polsce jakoś tak lepiej się
czuję.
-Nie marudź, tylko choć dalej.- Bartek pokazał mi chyba całe
miasteczko. Było tu przepięknie. Z jednej strony spodobało mi się tutaj, ale z
drugiej chcę nie długo wrócić do Ojczyzny. Po 14.00 byliśmy już w domu.
-Ale zmarzłam.- rzuciłam jak tylko weszłam do mieszkania.
-Idź do salonu, zaraz przyniosę Ci koc i coś gorącego do
picia.
-Dzięki.- mruknęłam i poszłam do salonu. Po chwili był już
koło mnie Kurek z kocem i dwoma kubkami, nad którymi unosiła się para. Przykryłam
się na łóżku kocem i piłam słodką gorącą ciecz.
-Co Ty tu robisz?- zaśmiałam się gdy Kurek wpakował mi się
na kanapę.
-Przecież Ci zimno, przyszedłem Cię ogrzać.
-Mam od tego swoich ludzi.- po tych słowach Bartek nie mógł
opanować śmiechu. Przez niego sama zaczęłam się śmiać.
-Powiesz mi z czego się tak śmiejmy?- zapytałam.
-Sam nie wiem.
-Matka wie, że ćpiesz?
-Obawiam się, że nie.
-Dobra skończmy już to. Brzuch mnie już boli, z tego
śmiechu.- próbowałam zakończyć.- Jesteś głodny?
-Bardzo.
-To co idę zrobić obiad?
-A co dobrego zrobisz?
-No nie wiem, za dużo w lodówce to nie masz. Ale myślę, że z
tego co tu jest to naleśniki da radę zrobić.
-No to zabieramy się do roboty.
-Tylko mi pod ręce nie podchodź.
-A co mi zrobisz?
-Nie chcesz wiedzieć.- po kilku minutach smażenia zadzwonił
do mnie telefon, poszłam rozmawiać do innego pokoju. Po chwili musiałam
zakończyć rozmowę, gdyż poczułam straszmy smród. Szybkim krokiem wpadałam do
kuchni. Od kuchenki unosił się siwy dym.
-Kurek coś Ty narobił?!- krzyknęłam.
-Zagapiłem się i naleśnik się przypalił.
-Przypalił? On się zwęglił. Jak Ty to zrobiłeś? Czuć
spaleniznę w całym domu. Po otwieraj wszędzie okna, nie da się oddychać.
-Przepraszam.- powiedział.
-Nie musisz przepraszać wystarczy jak pójdziesz to gdzieś
wyrzucić i obiecasz, że nigdy więcej nie będzie nic smażyć.
-Obiecuję.- jęknął i poszedł wyrzucić to co było na patelni.
Zrobił się straszny przeciąg i było już zimno w mieszkaniu, więc zamknęłam już
okna, zostawiłam tylko otwarte w kuchni. Po chwili Kurek wrócił do domu i
spokojnie dokończyłam smażyć obiad. Po godzinie, gdy już skączyłam wrócił
Łukasz.
-Czemu mi nic nie powiedziałeś, że gdzieś wychodzisz?-
spytałam i przytuliłam się do rozgrywającego.
-Nie chciałem Cię budzić. A co tu się stało?
-Bartek próbował mnie zastąpić w smażeniu naleśników jak
wyszłam odebrać telefon.
-To wszystko wyjaśnia.
-Ej…- wtrącił Kurek.- Ale co jeść jest, chodźcie do stołu.-
po zjedzonym obiedzie Barek pozmywał naczynia.
-Oglądamy jakiś film?- spytałam.
-A co proponujesz?- zapytał Łukasz.
-Sama nie wiem, dzisiaj to Wy coś wybierzcie.
-Może jakiś horror?- zaproponował Kurek.
-Ale jaki?
-Klątwa, dawno oglądałem.- przytaknęliśmy i przyjmujący
włączyć DVD. Film był dosyć ciekawy. Około 20.00 pożyłam się spać. Chciałam odpocząć
przed jutrzejszym meczem Bartka.
____________________________________________________________
Postanowiłam, że rozdziały będę dodawać co 2 dni. Na początku chciałam całkiem usunąć to opowiadanie, ale na szczęście moja koleżanka mnie powstrzymała od tego. Żałowałabym teraz tego czynu. Mam nadzieję, że będzie Was przybywać. Pozostawiajcie po sobie jakieś ślady. Podzielcie się ze mną Waszą opinią dotyczącą bloga :).
Serdecznie pozdrawiam, buziaki. :*
A kto cię powstrzymał???... Żart, szkoda że co dwa dni, ale lepsze to niż usunięcie :) Bym chyba do ciebie pojechała i osobiście zabiła gdybyś usunęła :P no może jutro się dowiem po co oni tu przyjechali, bo nawet na fb nie chcesz powiedzieć :/
OdpowiedzUsuńNo tak, tak. To wszystko dzięki Tobie :P Nie możesz zabijać aż do drugiego tygodnia ferii.no i Ci nie powiem po co pojechali, dowiesz się wtedy kiedy wszyscy :)
UsuńMam nadzieje ze w ciągu kilku dni, inaczej naprawdę pojadę do ciebie :P Choć dla mnie za krótkie... zacznij trochę dłuższe wstawiać :P
Usuńno to przyjeżdżaj czekam :P krótkie, bo takie wychodzą, cóż na to poradzić :)
UsuńNiee usuwaj! :D Uwielbiam twój blog :)
OdpowiedzUsuń