Do Spały wyjechaliśmy po 10:00. Zabrał się z nami Bąku, bo
jeszcze dzisiaj wolał nie prowadzić. Byłam zmęczona, nie wyspana i robiło mi
się nie dobrze. W ośrodku byliśmy równo o 18:00. Dostałam mój stały klucz do
pokoju i następnie rozpakowałam się. Gosi jeszcze nie było, ale za to Agnieszka
tak, dzieliła pokój z Emilką zaraz za ścianą. Ktoś zapukał do drzwi, byłam
akurat w łazience, ale drzwi nie zamykałam na klucz.
-Otwarte, wejdź- krzyknęłam ubierając się po prysznicu. Gdy
wyszłam z łazienki ujrzałam Bąka siedzącego u mnie na łóżku.
-Coś się stało?- zapytałam. Michał podniósł się i stanął
niebezpiecznie blisko przede mną.
-Słuchaj Patrycja, muszę Ci coś powiedzieć.
-No słucham.- uśmiechnęłam się, nadal staliśmy tak jak przed
chwilą.
-Miałem Ci to powiedzieć jeszcze przed Twoim ślubem, ale nie
chciałem zepsuć tego co jest po między Tobą, a Łukaszem. Bardzo mi się
podobasz, tak po prostu zakochałem się w Tobie. Taka dziewczyna jak Ty to
skarb. Gdy Cię widzę od razu powodujesz uśmiech na mojej twarzy.- zbliżył się
jeszcze bardziej bliżej do mnie i w tej samej chwili do pokoju wszedł Łukasz,
po czym jeszcze szybciej z niego wyszedł. Zostawiłam Michała samego i wybiegłam
za mężem. Po chwili go dogoniłam i złapałam za rękę.
-Co to miało być?- spytał odruchowo.
-Nic, rozmawialiśmy tylko.
-Wydawało się, że było inaczej.
-Właśnie wydawało się, ale było tak jak mówię. Nie wierzysz
własnej żonie? Nie wierzysz mi?!
-Sam już nie wiem.
-Kocham przecież tak nie może być. Kocham tylko Ciebie,
Kocham!- krzyknęłam na cały korytarz. Po czym namiętnie wpiłam się w jego usta.
-Teraz mi wierzysz?- zapytałam kiedy się od niego oderwałam.
Łukasz uśmiechnął się szeroko i mocno się do mnie przytulił. Po kilku minutach
wróciłam do pokoju. Michał ciągle tam był.
-Wyjdź.- powiedziałam stanowczo.
-Ale…
-Wyjdź, nie chciałeś niszczyć tego co jest po między mną, a
Łukaszem to dlaczego to robisz? Dlaczego co ja Ci człowieku zrobiłam.
-Nie, nie wiem co ja sobie wyobrażałem przychodząc tu.
Powinienem już pójść, masz racje… Przepraszam.
-Czekaj. Ja chce po prostu, żeby było jak dawniej. Jesteś super przyjacielem i nie chce, żeby to
się zepsuło. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Mam męża i dziecko bardzo ich
kocham i chce żeby było tak jak teraz jest.- zakończyłam po czym dałam mu
buziaka w policzek. Gdy wychodził zauważyłam ,że znacznie poprawił mu się
humor. Nie chciałam sobie bardziej komplikować życia. Chcę mieć to co sama
sobie wywalczyłam. Mam kochającą rodzinę i na pewno nie chcę nikogo innego na
miejsce Łukasza. Moje serce bije dla niego, dlatego między innymi zdecydowałam
się na dziecko. Naprawdę dużo mu zawdzięczam…
Nazajutrz Małgosia już dołączyłam do zgrupowania. Trening
był o 9:30. Bez żadnych problemów się na niego udałam. Na halę akurat szłam z
Łukasze, gdyż miał po drodze do szatni. Gdy już miałam wchodzić dałam mu
soczystego całusa na pożegnanie, akurat obok nas przechodził Bąku, wyraźnie
było widać jak spuścił głowę w podłogę. Zrobiło mi się go żal, ale po chwili
już o tym zapomniałam i w najlepszych humorze poszłam trenować.
Trening jak zwykle był bardzo wyczerpujący. Obolałe kości i
mięśnie cały czas się we znaki. O 13:00 wyszłyśmy z hali i od razu udałyśmy się
na obiad, Po chwili na stołówkę wpadł trener.
-Popołudniowy trening odwołany. Muszę jechać do warszawy. A
jutro spotykamy się dopiero o 11:30 na siłowni.- powiedział. Wszystkie bardzo
się ucieszyłyśmy, że mamy więcej czasu żeby odpocząć. Gdy już zjadłam poszłam
na chwilkę na trening do chłopaków, akurat mieli przerwę.
-Masz trening po południu?- spytałam się Łukasza i siadłam
mu na kolana.
-Nie, jeszcze półgodzinki i jestem cały dla Ciebie.-
odpowiedział z uśmiechem.
-To świetnie. Pojedziemy do ZOO? Otworzyli już po remoncie,
chciałam zobaczyć…- nie dokończyłam, bo Łuki mi przerwał.
-Myślałem, że zostaniemy w pokoju…
-Nie tym razem.- zaśmiałam się.- To jak pojedziemy?
-Skoro chcesz, to tak.
-Cieszę się.- powiedziałam
i sprzedałam kolejnego całusa Łukaszowi. Za raz po tym chłopaki zaczęli
gwizdać.
-Zachowujecie się jak dzieci.- zaśmiałam się i poszłam do
swojego pokoju. Wzięłam gorącą kąpiel, a zaraz po tym przyszedł Łuki.
-Gotowa już jesteś?- spytał.
-Chwileczkę.- po tych słowach wyszłam z łazienki w samym
ręczniku, żeby wziąć prywatne ciuchy. W pokoju nie było nikogo oprócz mnie i
niego. Nagle złapał mnie w pasie i lekko położył na łóżku.
-Łukasz nie teraz. Mieliśmy jechać do ZOO.- powiedziałam po
czym wstałam z łóżka i poszłam się ubrać. Po kilku minutach byłam gotowa do
wyjścia.
-Choć, idziemy.- oznajmiłam.
-Naprawdę nie możemy zostać tutaj?
-Na pewno. Czy ktoś Ci kiedyś powiedział, że życie jest ze
mną jest proste?
-Nie, ale Twój brat mówił o Tobie same negatywne rzeczy, ale
wiesz ten mój urok osobisty.
-Po części podziałał, bo przecież w końcu wyszłam za Ciebie wyszłam.-
uśmiechnęłam się i w tym momencie wsiedliśmy do samochodu.
Podróż minęła bardzo szybko. Nim się obejrzałam staliśmy już
w kolejce po bilety. W ZOO byliśmy prawie cztery godziny. Zobaczyłam bardzo
piękne zwierzęta, które wcześniej widziałam tylko w TV. Mieliśmy jechać na
kolacje do restauracji. W drodze bardzo źle się poczułam.
-Łukasz zatrzymaj się, nie dobrze mi.- powiedziałam, po czym
Łuki zatrzymał auto.
-Co się dzieje?- spytał przestraszony, gdy wyszłam z
samochodu.
-Nie wiem.- powiedziałam łapiąc się za brzuch.
-Jedziemy do lekarza?
-Nie, wróćmy do ośrodka. Wezmę tabletkę i mi przejdzie.
-Ale jesteś pewna? Może jednak pojedziemy do…
-Nie, chcę wracać do Spały.- powiedziałam stanowczo po czym
wsiadłam do auta. Przez całą drogę trzymałam się za brzuch. Nie zamieniliśmy z
Łukaszem ani jednego słowa, aż do mojego pokoju.
-Możesz już iść do siebie. Poradzę sobie.
-Wolałbym zostać z Tobą.
-Nie denerwuj mnie już dzisiaj i idź, spotkamy się jutro. –
zakończyłam i kłapnęłam drzwiami. Szybko weszłam do pokoju i zaczęłam
przewracać w szafkach w celu odnalezienia leków.
-Nie widziałaś Moch tabletek?- spytałam Gośki.
-Trzymaj, koło łóżka leżały.- powiedziała wesoło.- A co się
stało?
-Brzuch mnie boli od rana, zaraz oszaleje.- oznajmiłam
rzucając się na łóżko.- I cały czas jest mi nie dobrze.
-Tylko nie mów, że znowu jesteś w ciąży…
_________________________________________________________________
No i kolejny, w którym nie wiedziałam co napisać. :D Mam nadzieję, że go nie zepsułem całkiem :D
Do usłyszenia, już nie długo :) Jotkaa.
O jejciu, 51 rozdział? Całuję rączki, że potrafisz tyle napisać!
OdpowiedzUsuńtak, jak prosiłaś informuję o zupełnie nowiutkim rozdziale na http://i-still-believee.blogspot.com/
Miłej lektury, pozdrawiam! :)
będzie kolejny dzidziuś ? :D Byłoby fajnie :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny
Pozdrawiam
http://zwyklyczas.blogspot.com/
Super rozdział, czekam na kolejny ;) Zapraszam do mnie http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńCudne i tyle nic dodać nic ująć ;D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://darklifemy.blogspot.com/ pozdro ;D