poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 47


Obudziłam się rankiem następnego dnia, w hotelu. Nie byłam jednak w swoim pokoju.
-Pobudka!- nagle ktoś krzyknął mi do ucha.
-Czy Ty człowieku oszalałeś?- odkrzyknęłam. Usłyszałam tylko chichot Igły.
-Co ja tu w ogóle robię?- spytałam.
-Ktoś zadzwonił do Łukasza i powiedziałam, że kłócisz się kompletnie pijana z jakimś chłopakiem. Rzucił swoje bagaże w recepcji jak tylko przyjechaliśmy i pobiegł Cie szukać. Później jak już z Tobą wrócił to przywlókł Cie tutaj, że trener Ciebie nie zobaczył w takim stanie. Chcesz wody?
-Nie, dzięki. Gdzie on teraz jest?
-Zaraz pewnie przyjdzie. Nie uciekł.- po tych słowach Łukasz wszedł do pokoju.
-To ja idę na śniadanie.- rzucił Igła po czym szybko opuścił pokój. Chciałam się przytulić do Łukasza jednak on odszedł.
-Ej co jest?- zapytałam.
-Ty się jeszcze pytasz co jest? Bezczelna jesteś. Możesz mi powiedzieć co Ty znowu odwalasz? Jesteś na zgrupowaniu kadry, a nie na jakiś wakacjach! Reprezentujesz nasz kraj, pracujesz tu. A Ty tak po prostu sobie to olewasz i zachowujesz się jak gówniara. Obiecałam mi, że z tym skończysz. Okłamałaś mnie już kolejny raz.
-Tak okłamałam. Mój błąd. Zachowuje się jak gówniara. Masz racje nie powinnam tak robić. Ale co z tego skoro nikt mnie nie umie rozumieć, a co dopiero zaufać mi. Pogubiłam się w tym wszystkim.
-Nie rozumiesz, że Tobie nie da się już zaufać?- pękłam po tych słowach. Łzy pociekły mi po policzkach, teraz już wiem co czół Łukasz, gdy kolejny raz go okładałam.
-Przepraszam.- powiedziałam i odeszłam po swojego pokoju. Wzięłam zimny prysznic, żeby trochę ochłonąć. Ubrałam czyste ciuchy, które miałam przydzielone do chodzenia podczas zgrupowania i zeszłam do reszty kadrowiczów na śniadanie. Gdy zeszłam na stołówkę nie było tam Łukasza. Byli wszyscy: trenerzy, sztaby, dziewczyny, chłopaki oprócz niego.  Usiadłam przy pustym stoliku. Zamówiłam kawę i jajecznice, które po chwili dostałam. Poszurałam trochę widelcem po talerzu, wzięłam kilka łyków kawy i wyszłam stamtąd, gdyż zadzwonił do mnie telefon. Z resztą nie miałam ochoty potrzeć na uśmiechnięte twarze innych. Był to Paweł. Chciał mnie powiadomić, że są już z Zuzią w domu. Oprócz tego przekazał mi wszystko co mówił lekarz o Zuźce. Bardzo cieszyłam się , że z Zuzanną wszystko w porządku. Chociaż to podnosiło mnie na duchu. Wróciłam do swojego pokoju, aby spakować torbę na trening, który miałam za kilka minut. Następnie poszłam do szatni, gdzie były już dziewczyny. Próbowałam udawać, że wszystko jest ok, jak na razie udawało mi się to. Po dwóch godzinach ćwiczeń. Trener kazał nam rozegrać mecz. Grałam w nich z wielkimi trudnościami. W drugim secie musiałam opuścić boisko z powodu kolana, znowu. Mój jutrzejszy występ w mecz z Francją stał po znakiem zapytania. Było na pewno pewne, że nie wyjdę w wyjściowej szóstce. Zajął mną się Tomek. Jest on wyśmienity w tym co robi. Najlepszy fizjoterapeuta z jakim kiedykolwiek pracowałam w zespole. Zaraz po treningu na hali zamiast iść na obiad poszłam do pokoju się zdrzemnąć, nie miałam ochoty na jedzenie. Po południu miałam kolejny trening na siłowni. Jednak tam nie mogłam obciążać kolana, jeśli chciałam grać w najbliższych meczach. Dzisiaj nigdzie nie wychodziłam, jednak nie obeszło się bez, żeby Sebastian do mnie nie przyszedł.
-Co się dzieje? Nie byłaś dzisiaj na obiedzie i kolacji. Chora jesteś?
-Nie, wszystko jest dobrze.
-Wcale, że nie. Widzę to po Tobie. Masz jakieś problemy w domu?
-Nie, w domu już jest jak dawniej. Po prostu zrobiłam duży błąd i przez to straciłam zaufanie do najbliższej mi osoby.
-Zapewnie chodzi o Łukasza. Długo ze sobą rozmawialiśmy.  I mogę Cię zapewnić, że mimo wszystko co zrobisz to on i tak będzie Cię Kochał ponad życie…

Wstałam dosyć wcześnie, aby móc się przebiec przed śniadaniem. Wczoraj długo rozmawiałam z Sebastianem. Nabrałam dystansu do siebie. Jak najbardziej poprawiło mi się samopoczucie. Wszystko nabrało barw, a co najważniejsze sens. Świder jest dla mnie jak psycholog. A nawet kimś ważniejszym. Gdy on jest czuje się całkiem inaczej. Jest dla mnie prawdziwym przyjacielem, który potrafi wyciągnąć mnie z nawet najgorszego.

Włożyłam słuchawki w uszy i pobiegłam do parku. Gdy wróciłam do hotelu wzięłam szybki prysznic i zeszłam cała rozpromieniona na stołówkę.
-Miło patrzeć na Ciebie, gdy się uśmiechasz.- szepnął do mnie Świder kiedy przechodziłam obok niego.
-Dzięki Tobie to zawdzięczam.- odparłam z uśmiechem i poszłam usiąść z dziewczynami.
Po śniadaniu miałyśmy iść na halę, gdzie trener chciał z każdą z osobna porozmawiać przed meczem/ O 11:00 grałyśmy zaś spotkanie z Francuzkami. Lekki trening przed meczowy i rozmowa sam na sam z trenerem, potem natomiast pół godziny odpoczynku w pokoju i wyjście na hale. Przeciwniczki nie okazały się łatwe w tym meczu. Szłyśmy punkt za punktem. Pierwszy set grany na przewagi. Niestety nie udało nam się go ugrać i poległyśmy 33:35. Głowy do góry i wychodzimy na drugą partię. Nie dajemy się, gramy o każdą piłkę, jakby to miał być finał. Na drugiej przerwie technicznej wzrosło nasze prowadzenie na 16:6, jednak my nie zaczęłyśmy grać bardziej na „lajcie” cały czas starałyśmy się być agresywne dla przeciwniczek. Tak udało nam się wygrać cały mecz 3:1. Widać było poświęcenie z mojej strony. Pod koniec meczu wybiłam mały palec u lewej ręki i rozcięłam kolano o bandy reklamowe. Gdy odbierałam statuetkę MVP zobaczyłam Łukasza razem z Agnieszką na trybunach, a dokładnie jak wychodzili razem z hali trzymając się za ręce. Byłam bardzo zdenerwowana lecz zostałam dłużej z dziewczynami w szatni. Po powrocie do pokoju, napisałam do Łukasza sms. „Chciałam porozmawiać. Masz chwilę wolną?”. Ledwo „przyszedł” do mnie raport dostarczenia, a Łuki był już u mnie w pokoju.
-Co tam słychać u Agnieszki?- spytałam na powitanie, stojąc odwrócona do okna.
-Skąd to pytanie?
-Widziałam Was dzisiaj razem na meczu. Wychodziliście z hali trzymając się za rączki. Może ja o czymś nie wiem?
-Nie o tym chyba chciałaś rozmawiać, nie?
-No, ale skoro już rozmawiamy to pytam się Ciebie.
-Nic po miedzy nami nie ma, jeśli o to Ci chodzi. Zazdrosna jesteś o mnie?
-Zazdrosna jak nie wiem co. Kocham Cię nad życie i nie chcę Cię stracić. Po naszej ostatniej rozmowie dużo zrozumiałam. Dotarło do mnie, że byłam wobec Ciebie nie fair. Ale ja naprawdę nie chciałam. Nie panowałam wtedy nad sobą. Wczoraj wieczorem rozmawiałam długo z Sebastianem i wiem, że Ty też to robiłeś. Wszystko dzięki niemu zrozumiałam…
-Obiecuję i że Cię nie opuszczę, aż do śmierci… 
_____________________________________________________________
Uwinęłam się z tym rozdziałem jeszcze dzisiaj, nie sądziłam, że dam radę ;) Tak jak obiecywałam biorę się za nadrabianie straconych rozdziałów i jeszcze dzisiaj zaczynam pisać nowy, więc w najbliższym czasie znowu się mnie tu spodziewajcie :D To następnego! :P

1 komentarz:

  1. Super, ten rozdział jest po prostu genialny i będę czekała na nastęny ;D
    Do następnego :* Pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń