sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 31


Są takie dni, które mogłyby się
W ogóle nie kończyć.
Są też takie,
Które mogłyby się w ogóle nie zaczynać…

-Patrycja o co do cholery znowu chodzi? Zawsze musisz przychodzić w takim stanie?- zapytał Paweł wpadając zaraz za mną do mojego pokoju.
-Wyjdź!- krzyknęłam.
-Nie wyjdę dopóki mi nie powiesz o co znowu poszło!
-Na szczęście pracujesz całe życie A na nieszczęście sekundę…
-Mała zobaczysz wszystko się ułoży.
-Co się ma układać? Nic już nie będzie tak jak dawniej!
-Powiesz mi co się wydarzyło? Tam w Rosji?
-Skąd wiesz, że w Rosji byłam?
-Łukasz mi mówił.
-Wiedziałeś?! Dlaczego wszyscy mnie tak traktują?!
-Ale jak?
-Zamiast mi zaufać i powiedzieć prawdę trzymacie wszystko dla siebie!
-To wcale nie jest tak jak myślisz…
-To w takim razie jak? Możesz mi to wszystko wytłumaczyć?
-Nie mogę, bo ma to zrobić Łukasz. W Rosji miał załatwić sprawy klubowe. Chyba nie chciałabyś żeby Cię tu zostawił? A na dodatek był mecz Skry
 na który chciał Cię też zabrać.- tłumaczył Pablo.
-Gdybym mogła cofnąć czas do tamtego wieczoru, którego wyjechaliśmy. Zdecydowanie wolałam bym zostać w domu i nie widzieć tego co się tam wydarzyło. A teraz proszę Cię zostaw mnie już w spokoju, musze sobie to wszystko na spokojnie przemyśleć.- powiedziałam. Paweł w końcu się mnie posłuchał i opuścił mój pokój. Przez całą noc myślałam nad tym incydentem, który miał miejsce po meczu. W ogóle skąd ona się tam wzięła? I coraz częściej mam w głowie mętlik i daję sobie spokój, przestaję na chwilę pędzić. W nocy nie udało zmrużyć mi się oka, ciągle myślałam co teraz może dziać się w Rosji, chyba powinnam stamtąd nie wyjeżdżać. Nie chcąc dłużej leżeć bez użytecznie w łóżku, ubrałam się i przed 6.00 poszłam na spacer. Jak zwykle postanowiłam, że pójdę na most. Lubiłam tam przebywać, to miejsce miało coś w sobie, może dlatego, że gdy byłam mała często tam chodziłam z Pawłem? Zazwyczaj gdy tam chodziliśmy brałam ze sobą piłkę i tak godzinami potrafiliśmy ją odbijać. Most był już nie używany, był zakaz wjazdu, więc spokojnie można było tam rozmyślać. Siedziałam tam już pół godziny. Nagle ktoś wyszedł zza jednej alejki prowadzącej do parku. Myślałam, że to Kamil wrócił, w pewnej chwili się naprawdę przestraszyłam, że to może być on, ale na szczęście się myliłam. To był starszy Pan, widziałam go często nad jeziorem jak karmił łabędzie. Nie zwracałam na niego szczególnej uwagi aż do dzisiaj.
-Co Ty tu robisz dziecinko o tej porze?- spytał Staruszek, nie odpowiedziałam, zakryłam tylko twarz w ręce.
-Ty płaczesz?- zdziwił się gdy zobaczył moje zapuchnięte oczy od łez.
-Dlaczego to wszystko jest takie trudne?- zapytałam szepcząc.
-To pewnie chodzi o niego, zgadza się?- przytaknęłam.
-Opowiedz mi co się stało między Wami, może spróbuje pomóc. Jeśli tylko chcesz, mam już swoje lata, wy młodzi żyjecie już w innym świecie.- uśmiechnęłam się i opowiedziałam wszystko po kolei. Pan Witek, bo tak miał na imię słuchał mnie cały czas z entuzjazmem. Gdy skończyłam mówić, pozostało mi tylko czekanie na odpowiedź.
-Wiesz spotkało mnie w życiu coś podobnego, jak chcesz mogę Ci opowiedzieć. Może wyciągniesz z tego jakiś morał.
-Jasne, niech Pan mówi.
-Pewnego słonecznego dni zaprosiłem swoją narzeczoną do teatru, tam spotkałem swoją dawną miłość. Ta kobieta nazywała się Jolanta, była strasznie nachalna, często mnie i Dorotke nachodziła, wysyłała listy z różnego typu pogróżkami. Wtedy w teatrze Jolka chciała ze mną porozmawiać w cztery oczy. Zgodziłem się tylko dlatego, że chciałem jej powiedzieć, żeby w końcu dała nam spokój. To jednak nic nie dało. Tak po prosu przybliżyła się do mnie i zaczęła mnie całować, nie mogłem się od niej oderwać, ale nie dlatego, że mnie trzymała za rękę, a dlatego że nie mogłem się oprzeć jej ustom. Jej namiętność, bo w głębi duszy ją jeszcze trochę kochałem, nie przepraszam złego sformułowania użyłem, chodziło mi, że brakowało mi tego co razem przeżyliśmy. Zobaczyła nas w tej sytuacji moja przyszła żona.
-I co Pan wtedy zrobił?- przerwałam.
-Nic już nie mogłem zrobić. Wybiegłem za Dorotą jednak jej już nigdzie nie było wiać. Postanowiłem, że pójdę do domu, w którym mieszkaliśmy, nie miałem wtedy samochodu, więc pobiegłem ile sił w nogach było. Spóźniłem się, gdy dotarłem na miejsce jej rzeczy już nie było. Zostawiła po sobie kartkę „ Wyjeżdżam zapomnij o mnie i nie szukaj mnie. Dorota”
-I tak bez walki się Pan poddał?- przerwałam kolejny raz.
-Jasne, że nie próbowałem szukać Dorotki, ale nie udało mi się to nie udało nigdy w życiu.
-Zakochał się Pan jeszcze kiedyś?
-Nie. Może dlatego, że bałem się, że wszystko znowu popsuje, Sam nie wiem, to wszystko mnie przerosło. Proszę Cię nie popełniaj mojego błędu. Zastanów się zanim cokolwiek zrobisz. Nie podejmuj pochopnych decyzji, twoje życie może wtedy zamienić się w jedno wielkie nieszczęście.
-Ma Pan racje. Kocham go i noszę pod sercem jego dziecko. To dla niego można powiedzieć, że zdecydowałam się na ciąże i pozostawiłam treningi, reprezentacje, moje życie. Ale jest jeszcze coś o czym Panu nie mówiłam.
-A więc słucham.
-Ta była żona Łukasza, jest w ciąży i najgorsze jest w tym, że ona twierdzi, że to będzie jego dziecko.
-Musicie porozmawiać, wszystko sobie wyjaśnić, Ty i Łukasz. Jakieś rozwiązanie na pewno się znajdzie.
-A co jeśli się okaże to prawdą?
-Jeżeli on będzie szczęśliwy z tamtą kobietą i Ty go naprawdę kochasz, daj mu wolność, pozwól mu odejść, a jeśli on chce do końca życia być z tobą przebacz mu i kochaj tak silnie jak kiedyś.
-Dziękuję bardzo panie Witku za rozmowę. Myślę, że to mi może jakoś pomóc. Jeszcze raz dziękuje.- powiedziałam i poszłam w stronę domu, w którym teraz przebywałam. Po drodze przyszedł do mnie sms od Nikoli.
-Przepraszam, że mówię Ci dopiero teraz i przez widomość, ale wyjechałam z Patrykiem do Hiszpanii, nie wiem na ile. Patryk podpisał tam kontrakt z klubem, na pewno przyjedziemy w maju, żeby się pobrać. Trzymaj się :*
-Bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że między Wami już wszystko się ułoży. Będę za Wami tęsknić, trzymajcie się również :*
_____________________________________________________________________
Prawie 3000 wyświetleń, Dziękuje Kochani jesteście. :) Czekam z niecierpliwością na wasze opinie :P Ten rozdział dedykuje mojej koleżance Angelinie :* Kochana jesteś :* Dziękuje Ci za wszystko :* Pod ostatnim postem który dodałam zostałam zapytana skąd biorę takie pomysły  na pisanie, no to teraz odpowiadam. skąd biorę? sama nie wiem, czytam kilka blogów, przychodzą mi wtedy różne pomysły :) Rozdziały miałam dodawać co 2 dni, ale zrobiłam dzisiaj wyjątek gdyż dostałam kilka próźb, że napisać wcześniej, następny post dodam może jutro. A później już się będę stosowała do mojego nowego postanowienia. :)
Miłego weekendu :P 

3 komentarze:

  1. tak mnie wciągnęło że w 2 godziny przeczytałam całego bloga ! :) Świetnie piszesz :) Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję , że wrócą do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jadzia, przepraszam, że wczoraj nie dodałam nowego u siebie, powód podam ci na fb, przepraszam. Wzrószyłam się czytając ten rozdział, mam nadzieje że wyniosła jakiś morał z tego spotkania. <3 <3 <3 Całuję :*

    OdpowiedzUsuń