Od kilku minut jestem na porodówce. Lekarze zaproponowali mi
casarskie cięcie, jednak ja odmówiłam, wolałam urodzić naturalnie. Łukasz był
czasy czas przy mnie i mocno ściskał moją dłoń. Po kilku godzinach prawdziwej
męki dzielny tatuś przeciął pępowinę. Urodziłam śliczną córeczkę z czarnymi
loczkami i dużymi brązowymi, bardzo pięknymi oczami, jak jej tatuś. Pielęgniarka położyła mi moje dzieciątko na
ręce. Malutka niesamowicie płakała, ale to było piękne, miałam łzy w oczach,
moje pierwsze dziecko, którego na początku wcale nie chciałam.
-Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, że mam takie
maleńkie cudo.- pomyślałam, po chwili zabrali mi Kruszynkę, ale tylko na
chwilkę, żeby ją zważyć, zmierzyć, a ja w tym czasie mogłam pójść się umyć.
Jednak to nie było takie łatwe, dobrze że Łukasz był ze mną, ale już nie długo
musi dołączyć na zgrupowanie w Spale.
Weszłam na salę, a po kilku minutach pani Ewa przyniosła moją dziecinkę,
na rączce miała opaskę.
Zuzanna Żygadło ur. 20 sierpnia 2013r godz. 23:45.
Zuzia ważyła 3,75 kg,
a mierzyła 55 cm. Była bardzo duża, właśnie teraz zaczęłam odczuwać jej
noszenie przez te ostatnie miesiące. Jednak jestem przyzwyczajona do różnego
rodzaju bólów, moje życie, to życie sportowca. Nie wyobrażam sobie dnia, w
którym by mnie coś nie bolało. Bardzo się cieszyłam, że zdecydowałam się na tą
ciąże, teraz rozumiem co by mi przepadło.
Zuźka się obudziła i zaczęła płakać, wzięłam ją do siebie i dałam jej
pierś, gdzie „produkowane” było dla niej jedzenie. Łukasz cały czas siedział przy
nas.
-Chcesz ją na ręce?- spytałam po zakończeniu karmienia.
-Pewnie.- uśmiechnął się. Ostrożnie dałam Łukaszowi jego
córkę.
-Witaj Zuzanno. W końcu jesteś z nami, nawet nie wiesz jak
mocno się cieszę z twojego przyjścia na świat.- powiedział. Maleńka się do
niego uśmiechnęła, to był cudowny widok. Zuza chyba polubiła Łukasza bardziej
ode mnie, nie długo po tym zasnęła.
-Dziękuje, że jesteś tu ze mną.- powiedział po cichu.
-Nie musisz dziękować, w końcu taka jest moja rola, żeby być
przy tobie i wspierać Cię.
-Kocham Ciebie Skarbie…
-Ja Ciebie również.- Łuki lekko musnął moje wargi.
-Jedź już do domu, zmęczony pewnie jesteś.
-Masz racje, przyjadę rano.
-Nie musisz się śpieszyć, odpocznij.- uśmiechnęłam się i
dałam narzeczonemu całusa na pożegnanie. Od razu jak Łukasz wyszedł zasnęłam. Zuzia spokojnie przespała resztę nocy,
obudziła się dopiero po 7:00. Nakarmiłam ją i znowu zasnęła. Była bardzo
spokojna w porównaniu do Kacpra. Korzystając z okazji, że moja córeczka śpi napisałam
do Nikola sms.
-Urodziłam, córkę. Zuzia.
-Gratulacje mała. Bardzo się cieszę. Widzimy się w sierpniu,
trzymaj się.
-Tęsknie, za tobą. Wracaj już z tej Hiszpanii.
-To nie ode mnie zależy. Nie zostawię tu Patryka samego.
Zobaczysz już nie długo wszystko będzie tak jak kiedyś. Też za Tobą bardzo
tęsknie.
-Ja chcę żeby wszystko było tak jak dawniej. Przez ostatni czas w ogóle nie mamy dla
siebie czasu. Potrafiłyśmy przesiadywać ze sobą całe dnie i noce.
-Patryk na podpisany kontrakt do końca roku, później powiem
mu, że chcę wrócić do Polski do Ciebie, ale najważniejsze jest to, że nigdy o
Tobie nie zapomną. Jestem cały czas przy Tobie złotko.
-Nikola Kocham Cię…
I tak zakończyła się nasza rozmowa. Około 9:00 przyszedł do
nas Łukasz. Zuzia nie spała, Łuki zaczął się z nią bawić. Lecz po kilku
minutach zrobiła się głodna, a gdy już ją nakarmiłam z powrotem zasnęła.
Kolejne dni mijały spokojnie. Mała rozwija się prawidłowo, więc nie było
żadnych problemów z wypisaniem nas do domu. W poniedziałek rano Łukasz po nas
przyjechał…
_________________________________________________________
Przepraszam, że tak krótko i późno, ale nie mam całkowicie weny:/ Jeszcze staram się podciągnąć oceny w górę i się czegoś nauczyć :) mam nadzieję, że chociaż te wypociny Wam się spodobają. :)
Z góry pozdrawiam :*