wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 17


Nikola badania miała dopiero o 10.00. Wzięłam szybki prysznic i przygotowałam śniadanie. Łukasz jeszcze spał nie chciałam go budzić ale rozmowa i tak go nie ominie. Przed 10.00 pojechałyśmy do szpitala.
-Idź, ja tu poczekam.- mruknęłam do Niki. Badania przeszły szybko i sprawnie. Ja swoją wizytę  miałam za miesiąc.
-I co?- spytałam przyjaciółki.
-Wszystko w porządku.- uśmiechnęła się.
-To dobrze. Jedziesz do mnie?
-A mogłabyś mnie podwieźć do domu mamy? Chciała żebym dzisiaj przyjechała.
-Jasne, jedziemy.
-Bardzo mnie ciekawi co wczoraj robił Łukasz.
-Zaraz się dowiem.- odpowiedziałam i byłyśmy już pod domem Zofii matki Nikoli.
-Dzięki, cześć.
-Na razie.- rzuciłam i skierowałam się w stronę mojego mieszkania. Gdy weszłam usłyszałam jak Łukasz bierze prysznic. Poszłam na górę i poczekałam aż wyjdzie.
-Czy możesz mi powiedzieć co Ty wczoraj do jasnej cholery robiłeś?!- krzyknęłam.
-Nie krzycz.
-Nie krzyczałbym jakbyś się nie doprowadził do takiego stanu!
-Byłem wczoraj z chłopakami w klubie. Faktycznie trochę przesadziłem.
-A czemu ja nic o tym nie wiem? Powiedziałeś, że musisz coś załatwić na mieście, a nie się nachlać z kolegami.
-Przepraszam Kochanie, nie wiedziałem, że tak wyjdzie. To wypadło w ostatniej chwili. Powinienem do Ciebie zadzwonić.- próbował się usprawiedliwić.
-Nie odzywaj się do mnie!- wykrzyczałam i poszłam do salonu. Słyszałam jak Łukasz z kimś rozmawia, ale dokładnie nie usłyszałam rozmowy. W sumie zbytnio mnie to nie obchodziło. Byłam na niego strasznie zdenerwowana. Całe popołudnie spędziłam przed telewizorem. Rozgrywający gdzieś wyszedł. Nie wiem gdzie go znowu wywiało, nadal się do niego nie odzywałam. Około 18.00 przysnęłam, poczułam jak ktoś lekko musnął moje wargi. Otworzyłam oczy. Nikogo nie zauważyłam oprócz pięknego bukietu z błękitnych róż.
-Przepraszam.- usłyszałam po chwili znajomy głos. Za kwiatów wyjrzał Łukasz.
-Piękne.- powiedziałam i poszłam wstawić róże w wazon. Łuki otworzył wino. Wypiłam pół kieliszka, taka mała ilość alkoholu mi nie zaszkodzi. Po chwili razem byliśmy w sypialni.
Obudziłam się o 8.30. Miałam 5 nieodebranych połączeń od Mariusza. Oddzwoniłam do niego.
-…
-Dzwoniłeś, coś się stało?
-…
-Jestem.
-…
-Jasne. A kiedy go przywieziesz?
-…
-Dobra, czekam.
-…
-Do kogo dzwoniłaś?- spytał Łuki.
-Do Mariusza, bo miałam od niego nieodebrane.
-Co chciał?
-Pytał czy mogłabym zająć się Arkiem, bo się przeziębił, a on musi jechać na trening. Paulina wraca dopiero wieczorem. Nie masz nic przeciwko?
-Nie.- uśmiechnął się, po czym usłyszałam dzwonek do drzwi. Ubrałam szlafrok i poszłam otworzyć.
-Cześć.- przywitałam się z Mariuszem i jego synkiem.
-Cześć. Dzięki, że się zgodziłaś z nim zostać.- powiedział Wlazły. – Najpóźniej będę za 2 godzinki, chyba że się trening przedłuży.
-Nie ma za co. Nie śpiesz się, damy sobie radę.- odpowiedziałam po czym Mariusz opuścił mieszkanie.
-To co robimy śniadanie?- zapytałam Arka.
-Tak.
-No to poczekaj na mnie w kuchni, ja pójdę się szybko ubiorę.
-Dobra.- powiedział syn Wlazłego i poszłam się ubrać. Po kilku minutach razem robiliśmy kanapki z nutellą.
__________________________________________________________________________
Witam :)  Kibicujecie dzisiaj Skrze? Mam nadzieję, że w końcu uda im się wygrać :)


3 komentarze:

  1. Hmm... Nie wiem, co powiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. szalik Skry na szyję i trzymamy kciuki <3
    w końcu udało się wygrać . :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahh , udało się wygrać! jestem dumna z naszych skrzatów! i Ty tez sie świetnie spisujesz w pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń