niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 15


-Czy może mi Pan w końcu powiedzieć co z moim ojcem, Tomaszem Stężyk?- spytałam zdenerwowana po 30 minutach czekania na jakąkolwiek informacje.
-Pani ojciec…-zaczął. Byłam się tej wypowiedzi.- Jest w szpitalu na badaniach.- zakończył.
-Łukasz jedziemy.- powiedziałam do mojego narzeczonego. Kamień spadł mi z serca gdy okazało się, że Tomasz jest tylko na badaniach. Po kilku minutach byliśmy już pod budynkiem. Podbierałam do recepcji gdzie była młoda kobieta. Chyba była tu nowa, wcale nie mogła połapać się w papierach. Po chwili otrzymałam informacje na temat taty. Łukasz był cały czas przy mnie.
-Tomasz Stężyk ma właśnie badania, niech tu Państwo poczekają to nie potrwa długo.- przytaknęliśmy i usiedliśmy na krzesłach. Łukasz zaczął gładzić mój brzuch, po czym mnie przytulił.
-Już będzie wszystko dobrze.- szepnął. Po chwili zobaczyłam jak z gabinetu wychodzi mężczyzna.
-Tato!- krzyknęłam w stronę Tomasza.
-Córeczko. Jak ja się za Tobą stęskniłem.- odpowiedział.
-Tam bardzo się o Ciebie martwiłam.
-Wszystko już będzie dobrze, wracajmy do domu.
-Dzień dobry.- wtrącił Żygadło.
-O dzień dobry, nie zauważyłem Cię. To co jedziecie do Nas?- zapytał ojciec.
-Skąd Wy się znacie?- spytałam zaskoczona.
-Chyba musiałem poprosić o Twoją rękę. Małgorzata mi dała namiary.- wyjaśnij Łuki. – To gdzie jedziemy?- dodał po chwili.
-Pojedziemy do nas, mama czeka już z obiadem.- powiedział ojciec i wsiedliśmy do samochodu. Po paru minutach byliśmy w moim rodzinnym domu.
-Cześć, Mamo.- krzyknęłam wchodząc do mieszkania. Wszyscy się przywitaliśmy i ja z Łukim poszliśmy do mojego pokoju gdyż obiad był jeszcze nie gotowy.
-Musimy im powiedzieć o Twojej ciąży.- oznajmił Ziomek.
-Wiem o tym.
-Myślę, że dzisiaj będzie na to odpowiedni moment.- uśmiechnęłam się i położyłam. Zgodnie z zaleceniami lekarza staram się dużo odpoczywać Łuki położył się ze mną. Do obiadu leżeliśmy w ciszy. Wyobrażałam sobie jak to wszystko się ułoży. Ciąża, poród, wychowanie dziecka, powrót do kariery, a w między czasie dziecko Nikoli, jej ślub, zabiegi Łukasza. Pytanie czy wróci do grania czy nie? Na pewno nie chcę aby zostawił mnie samą w Polsce. Nie wyobrażam sobie też życia bez gry. Chcę wrócić na parkiety. To jest dla mnie bardzo ważne. Chyba nawet jak rodzina.
-Każdego dnia dziękuje Bogu za to, że Cię mam. Kocham Cię Skarbie.- nagle z zamyśleń wyrwał mnie rozgrywający. To naprawdę wspaniały mężczyzna. Coraz częściej się zastanawiam czy na niego zasługuje.
-Ja Ciebie również.- namiętnie pocałowałam Łukasza gdy nagle do pokoju, oczywiście bez pukania wparował uradowany Tomasz.
-O przepraszam.- zaczął.- Zapraszam do kuchni.- oderwaliśmy się od siebie i weszliśmy na obiad.
-Mamo, Tato…- zaczęłam- Chcieliśmy Wam powiedzieć coś ważnego.
-Co takiego?- przerwała Małgorzata.
-Jestem w ciąży.- skączyłam.
-To świetnie, tak się bardzo cieszę, że w końcu będę dziadkiem.- krzyknął ojciec.
Resztę obiadu zakończyliśmy w milczeniu. Widziałam w oczach matki nie pokój.
-Mamo? Możemy porozmawiać?- spytałam po chwili.
-Tak, choć.
-O co chodzi?
-Nic, po prostu uważam, że jesteś za młoda na dziecko? A co z siatkówką?
-Mam już 20 lat, wiem na co się zdecydowałam. Kariera poczeka, nie martw wrócę do grania, to całe moje życie. Mam przez sobą jeszcze drugą drogę. Nie cieszysz się, że zostaniesz babcią?
-Nie no cieszę się i to bardzo, ale pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć. Przyjdź gdy tylko będziesz mnie potrzebować. Przytaknęłam i wróciłyśmy do chłopaków, którzy oglądali powtórkę z Ligi Światowej. Mama zrobiła herbatę i podała ciasto.
-Ile jeszcze będziesz w Polsce?- zapytałam Tomasza.
-Jutro wieczorem mamy z mamą samolot.
-Możemy się jeszcze jutro spotkać?
-Oczywiście, a gdzie?
-Przyjadę do Was, przepraszam ale musimy się już zbierać. Mamy jeszcze dzisiaj gości.- powiedziałam i zaraz byliśmy już ubrani, była już połowa listopada, ale dnie i noce były strasznie mroźne. Po 16.00 byliśmy już w domu.
-Ktoś ma do nas przyjść?- spytał Łuki.
-Tak Igła z Iwoną.- odpowiedziałam po czym położyłam się na kanapie, nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale nie na długo, bo zaraz usłyszałam śmiech Ignaczaka.
-O nasza śpiąca królewna się obudziła.- powiedział radośnie Krzysio.
-Bardzo śmieszne.- wstałam i przywitałam się z gośćmi.
-To co powiecie?- zapytała Iwona.
-Jestem w ciąży.- mruknęłam radośnie.
-Gratulacje!- krzyknął Igła po czym zaczął mnie przytulać.
-Krzysiu starczy. Zaraz mnie, nas zgnieciesz.- powiedziałam po czym Ignaczak mnie puścił.
_____________________________________________________________________
Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Tyle co mogłam wymyślić. J
Proszę Was o zostawianie swoich opinii. J

1 komentarz:

  1. Oczywiście, że spodoba. To najlepszy blog, jaki czytałam.
    A co do opowiadania to cieszę się, że ojciec Patrycji był tylko na badaniach. Nie mogłam się doczekac, aż dowiem się, co z nim ;)

    OdpowiedzUsuń